Raistlin - 2011-12-03 10:32:55

Jak wiemy dla kendera śmierć jest po prostu największą przygodą, ale chodzi tutaj raczej o to jak kender patrzy na własny koniec żywota. Jak jednak zapatrują się kenderzy na śmierć swoich bliskich (nie tylko współplemieńców). Czy jest im smutno, czy rozpaczają? Co zrobił by kender widząc gdy ktoś morduje kogoś mu bliskiego, szukał by zemsty czy raczej pomaszerował dalej, szukać przygód. Ciężko będzie w tym temacie poprzeć wypowiedź jakimiś konkretnymi argumentami z książek, więc piszcie co sami myślicie.

Ajantis - 2011-12-22 21:36:33

Moim zdaniem Kender nie potrafi się mścić, więc pomaszerował by dalej w poszukiwaniu przygód.

Vanthanoris - 2011-12-23 13:01:00

Ja uważam, że to zależałoby od indywidualnego charakteru kendera, które teoretycznie mogłyby się pod tym względem różnić, choć z natury nie są złe. Ciężko jednoznacznie byłoby odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli chodzi o śmierć bliskich, to moim zdaniem jest im smutno, ale nie rozpaczają zbyt długo, i po niewielkim okresie czasu wyruszają dalej w poszukiwaniu przygód (gdyby kender tego nie zrobił, byłoby to raczej sprzeczne z jego usposobieniem).

Remmy - 2012-07-21 13:42:54

Ja uważam, że śmierć kogoś ważnego jest ciężkim przeżyciem dla kendera. Założę się, że każdy jeden będzie wolał sam się narazić na śmiertelne niebezpieczeństwo, żeby tylko ocalić przyjaciela. Przypomnę, że nigdy taki kender nie stoi i nie patrzy, gdyż ich "nieustraszoność" powoduje, że zawsze mogą coś zrobić. Cokolwiek - Tas nie cofnął się nawet przed Chaosem! Nigdy nie zapominają kogoś, kto przy nich umarł.
Kenderzy nie są osobami, które mogłyby być opętane żądzą zemsty. Chyba tylko Poszkodowani, ale myślę, że oni raczej są bojaźliwi niż mściwi. Swoją drogą nie czytałam ani jednej książki z udziałem takiego Poszkodowanego kendera.
Nie będą szukały zemsty dla niej samej, o nie. Ale założę się, że każdy kender będzie dążył do tego, aby sytuacja, która go spotkała się nie powtórzyła. Przykładowo, gdyby jakiś zły mag zabił kenderowi przyjaciela, kender będzie go ścigał, ale nie zaślepiony zemstą tylko przeświadczeniem, że takie niebezpieczeństwo trzeba powstrzymać. No i tylko jeżeli ktoś sumiennie o tej sytuacji kenderowi przypomina! Bo szybko zainteresuje się czym innym.

Chainekken - 2016-01-24 12:56:00

Ooo bardzo fajny temat, ale jak dla mnie wszystko zostało wyjaśnione na przykładzie Tasa - spotkało go wszystko, o czym Raistlin napisał. Umarło wielu jego przyjaciół, w tym ten największy i najbardziej gderliwy :). Tasowi na początku było bardzo smutno, ale potem przyjął postawę bardzo podobną do mojej samej: po co się smucić, skoro ta osoba czeka tam na nas, w dodatku przebywa w miejscu do którego smutek nie ma dostępu? :) A kiedy w końcu się spotkamy - ileż rzeczy będziemy mieć sobie do opowiedzenia! Co do kolejnego pytania - czy kender szukałby zemsty czy pomaszerowałby dalej gdyby ktoś zabił bliską muu osobę? W legendach Raistlin zabił Gnimsha (gnoma którego Tas miał za swojego przyjaciela) na oczach Tasa. Pamiętam że kender był przerażony, smutny, ale na pewno nie wściekły. To prawda, rzucił się na arcymaga ze swoimi małymi piąstkami, ale był to odruch na zasadzie "jak mogłeś to zrobić?" Chociaż jest to też osobliwy przypadek - Tas miał Raistlina za przyjaciela, który zabił innego przyjaciela. W dodatku czuł strach i ogromny szacunek wobec Raistlina. Ale ogólnie wydaje mi się że wściekłość czy chęć zemsty nie miały przystępu do tej rasy. Dla mnie kenderzy to po prostu małe dzieci - dzieci nie znają pojęcia zemsta, ich czyny nie są dyktowane wściekłością czy frustracją. Może dlatego ta rasa była tak bliska Paladinowi :)

janjuz - 2016-01-27 12:31:12

Śmierć kendera..... Coś niebywałego! Kender nie umiera... on tylko rozpoczyna kolejną przygodę... z pewnością nie ostatnią. Może być dojrzały jak Tas spotykający Flinta u wygasłej kuźni Reorxa a i tak będzie miał dla przyjaciół opowieść i flaszkę najlepszej Otikowej. W tym sensie kender NIGDY nie umiera, a nawet jeśli, to stanowi to tylko przygodę, jakiej nigdy jeszcze nie doświadczył!
Tas był gotów wejść do Otchłani, Trapspringer skoczył (podobno) z narzeczoną na jeden z księżyców, lot na smoku, bieg na grzbiecie włochatego mamuta. A cóż to jest śmierć... to tylko kolejna ścieżka (wg Gandalfa z innej bajki), na którą każdy kiedyś wejść musi.

przegrywanie kaset vhs mokotów studio kopiowania