Ajantis - 2012-01-01 00:36:12

Czy przeczytaliście jakąkolwiek książkę innego gatunku nie powiązaną z fantasy?

Vanthanoris - 2012-01-01 00:50:32

Lektury szkolne. Poza tym kilka przygodowych, historycznych, przyrodniczych.

Xazax - 2012-01-01 15:58:35

3 Tomy biografi Aleksandra wielkiego. świetne

Blaanid uth Mondar - 2012-01-02 15:45:51

Opis Inkwizycji Hiszpańskiej, Wszystkie książki Markiza De Sade, Jack The Ripper, wszystkie Metra.

U' - 2012-01-02 16:46:41

Wiele różnych. Oprócz lektur i książek potrzebnych na studia (których przeczytałem sporo)  i s-f (niektórzy twierdzą, że to też fantasy, a z tego gatunku przeczytałem wiele, np wiele książek Łukjanienki, Metro 2033 i 2034) czytałem m. in. Ogniem i mieczem, Martin Eden, Snajper (taka nowa o komandosie SEAL Team Six), książki przyrodnicze i popularno-naukowe (jako dziecko tysiące:D a i teraz się zdarza - np Krótka historia czasu, czy książki z serii "dlaczego" o psychologii, ewolucji i ciekawostkach naukowych). Czytam b. dużo, niekoniecznie tylko fantasy.

Raistlin - 2012-01-04 20:13:38

"Kod da Vinci" oraz "Anioły i demony" Dana Browna
A i jeszcze ABC Linux...

I jakieś lektury szkolne zwykle w formie streszczenia :)

Soth - 2012-01-04 21:14:59

Wszystkie książki o dzikim zachodzie(piff paff xD) jakie udało mi się dorwać, prawie wszystkie książki Roberta Ludluma,Fryderyka Forsytha. W swoim czasie czytałem też historyczne Sienkiewicz, Korkozowicz itp. Ostatnio przed DL czytałem całkiem niezłą serie s-f cykl Temeraire:)

U' - 2012-01-04 22:42:58

ooo, właśnie:) Karol May i Indianie;) wiele, naprawdę wiele ksiażek Karola Maya np Winnetou - klasyka młodzieżowa (przed fascynacją fantasy, czyli tak do 2 gimnazjum), książki o dzikim zachodzie innych autorów. No i oczywiście - PAN SAMOCHODZIK!!! SUPER TO BYŁO!!!  :)

Ajantis - 2012-01-15 23:02:00

Ile odpowiedzi :)
Mogę się więc opowiedzieć w tej sprawie, ja rozpocząłem czytanie Fantasy. Pierwszą książką był świat Dragonlance ;)
NIe wymieniam oczywiście lektur (Przedwiośnie, Ludzie Bezdomni, Zbrodnia i Kara- klasyka) :p zmierzam do tego, iż sięgnąłem jakiś czas temu po Kryminały, ponieważ do mnie przemawiają i to był strzał w 10 ;)

Tak, to jest mój gatunek, stojący po Fantastyce. :)

U' - 2012-01-15 23:05:14

to ja jeszcze dorzucę: Hrabia Monte Christo - 3 tomy (polecam) i Ojciec Chrzestny - 2 tomy (również polecam) :)

Ched - 2012-01-24 22:41:08

Lubię ksiażki Aleksandra Dumasa - ten klimacik płaszcza i szpady, to bujanie się na żyrandolu, ta czysta, radosna epika.
Lubię Salmana Rushdie - za bardzo soczyste, ciężkie opisy, za klimat, za moc.
"Zbrodnię i Karę", "Potop" oraz "Ogniem i mieczem" czytałam z własnej nieprzymuszonej woli, to samo z "Nad Niemnem"(bo zasnęłam na filmie... nie było aż takie złe) i "Chłopami" (i zaczęłam się modlić do narracji Reymonta).

Poza tym łykam rzeczy takie jak "Fizyka rzeczy niemożliwych" Michio Kaku albo pozycje z półeczki z religioznawstwem.

ww1990ww - 2012-01-25 09:24:29

Napisze w ten sposób dużo.  Lecz tak na szybko co pamietam Metamorfozy Owidiusza. Biografie Aleksandra Wielkiego Greena, Maleus Maleficarum Cramera, Historia Rzymu Apiiana z Aleksandrii, Kubiaka Historię i Mitologię, Faraona z przyjemności Pana Tadeusza w pierwszej klasie podstawówki,  Lód Dukaja, Egipt Greków i Rzymian Łukaszewicza, Monetfiore o Stalinie, Pipsa o rewolucji październikowej, Imię Róży, Ojca Chrzestnego Mario Puzo, Troce liznąłem Stąd do Wieczności i Czekając na Godota, Browna wszystko, Homo Ludens Houzingi, Społeczeństwo w barokowej Polsce, Renesans we Włoszech, porwałem się też Kultura Odrodzenia we Włoszech ciekawa aczkolwiek usypia błyskawicznie  całą prawie że serie Diuna i sporo więcej.

Ched - 2012-01-25 09:34:15

Sci-fi z przyzwyczajenia nie wypoeminiam, bo i ono i fantasy, to elementy fantastyki...

Diuna to zaiście zacna lektura, uwagi jest też wart Cykl o Enderze Orsona Scotta Carda.
Jeżeli ktoś lubi radosne bitwy kosmiczne, to będzie zadowolony z Jacka Campebella i jego Zaginionej Floty (chociaż to książka do kibicowania głównemu bohaterowi), fajnie też się czyta książki Elizabeth Moon (chociaż ona tyle różnych serii ciągnie, które się nawzajem przeplatają, że można jedynie do bibliografii odesłać). Poza tym Dick. I C.J.Cherryh.
Z polskiej literatury sci-fi uwagi wart jest Zajdel - bo to klasyka - nieźle się też czyt Kołodziejczaka i jego Dominium Solarne (chociaż to już dosyć specyficzne jest, bo autor chwali się czasami, że ma taki fajny scaj-fajowy język).

ww1990ww - 2012-01-25 11:44:03

Powiedzmy sobie szczerze prawdziwe SCI-Fi w pojęciu jaki zaprezentował Lem niemalże nie istnieje bowiem cóż jest za trudne do napisania i do przeczytania.

Ched - 2012-01-25 11:51:49

Lem jest jeden, tak samo jak Dukaj jest jeden. Tyle w temacie.
Istnieje tyle odmian samego sci-fi, że porównywanie pozyscji spod innych flag między sobą jest jakieś takie... bez sensu jakiegokolwiek ;)

ww1990ww - 2012-01-25 12:01:07

Niby tak ale nigdy nie da się uniknąć porównywania ich do siebie na wzajem.

Blaanid uth Mondar - 2012-01-25 16:20:34

Lem... babcia mnie do niego zachęciła :)

Remmy - 2012-08-12 19:03:48

Poza fantasy czytam książki Agaty Christie - to naprawdę jest Królowa Kryminału, uwielbiam Poirota :) Jeśli chodzi też około kryminalne to oczywiście "Kod da Vinci", "Anioły i Demony", a także "Cyfrowa Twierdza" jest ciekawa choć bez Langdona, a "Zwodniczy Punkt" jest po prostu fantastyczny! (również bez Langdona). Podobno mieli tę książkę ekranizować, ale nic więcej nie wiem na ten temat... Na efekty specjalne do "zwodniczego Punktu" poszłoby tyle forsy, że aż mi zimno :D

Inne kryminały - Joanna Chmielewska bardzo fajnie pisze, można się nieźle pośmiać z jej stylu i jej "bohaterki", którą jest sama Chmielewska ^^
Idziemy dalej z promocją polskich autorów nie piszących fantasy... Hmm...

Zawsze też chętnie czytałam młodzieżówki i tutaj podbiła mnie Małgorzata Musierowicz i jej Jeżycjada - przesympatycznych bohaterów stworzyła, każdy z bardzo wyrazistym charakterem. Nie polecam jednak tym, którzy nie lubią humorystycznej sielanki - ja za tym przepadam.

Monika Szwaja - to raczej literatura typowo kobieca, ale bardzo lekko się czyta i lubię te jej 3 książki, jakie dostałam w swoje ręce.

Kocham Szekspira, ma świetne poczucie humoru, a dramaty ma najzwyczajniej epickie.

Soth Napisałeś, że czytałeś "całkiem niezłą serię s-f cykl Temereire'a". Czytałam to ostatnio i jestem zachwycona, tyle, że to zdecydowanie jest fantasy ^^ Smoki w s-f spotyka się raczej rzadko, prawda? :D

Czytałam także psychologiczną książkę Johna Greya "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus", która dała mi dużo do myślenia, a czytanie sprawiało przyjemność. Mówi o różnicach między mężczyznami a kobietami, czasami humorystyczna i naprawdę bardzo ciekawa.

Chyba wypożyczę sobie jeszcze raz "Trzech Muszkieterów" Dumasa. Zabierałam się dwa razy i dwa razy mi się bardzo podobało, tylko zawsze musiało mi coś wypaść tak, że zapominałam o książce. A klimat "płaszczy i szpady" jest według mnie pociągający ^^

Na półce czekają też na mnie trzy grubaśne tomiska Steiga Larssona. Na podstawie jednej z nich powstała "Dziewczyna z tatuażem", więc hołdując zasadzie "książka od filmu jest ZAWSZE lepsza" na sam widok książek świecą mi się oczy, bo film podobał mi się szalenie. Polecam już teraz, mimo, że nie przeczytałam :D

Może was to z dziwi, ale przepadam również za baśniami i bajkami Brzechwy. Do teraz potrafię wyrecytować sporą część "Pchły Szachrajki", "Szelmostwa Lisa Witalisa" mnie bawią do teraz... W ogóle Brzechwa pisze dla dzieci, ale jednocześnie słuchając jego bajek dorosły musi się uśmiechnąć.

janjuz - 2013-01-05 18:58:11

Wypowiedzi na forum pobudziły pamięć. Postarałem się więc i ab ovo mamy (lektury obowiązkowe pomijam).
1.    Pierwszą książkę otrzymałem od Ojca w 1958 roku. Był to „Robinson Cruzoe” Stanisława Stampfla na podstawie Daniela Defoe. Miałem 6 lat i tak to się zaczęło. Książka ta, wydana w 1954 roku, dalej pyszni się na mojej półce.
2.    Przez cały okres podstawówki Ojciec przeklinał swój prezent, bowiem więcej czytałem niż ganiałem za piłką. Na moje szczęście na książkach Ojciec nie oszczędzał. Przyszła więc kolej na Alfreda Szklarskiego (cały cykl przygód Tomka Wilmowskiego), podkradane Ojcu „Tygrysy” (małe książeczki z historii pierwszej i drugiej wojny), Jack London, James F. Cooper, Curwood, Lucy M. Montgomery(?), Karol May, ale i Konopnicka, Mickiewicz, Słowacki, Fiedler, Meissner, Dumas. Jednym słowem – przygoda aż się skrzyła. Potem nastąpiła seria „Samotni Żeglarze” i dopiero wsiąkłem. Do tego stopnia, że jestem teraz jachtowym sternikiem morskim. Pod koniec podstawówki objawił mi się Lem. Zaczęło się od „Astronautów” i filmu na tej podstawie – Milcząca Planeta. Choć nadal łykałem właściwie wszystko, to jednak fantastyka stanęła na czele. Zwłaszcza gdy dotarło do mnie, że dla Lema była to tylko odskocznia od filozofii w postaci „Summa Technologiae”, „Golema XXIV” i temu podobnych. Na książki Lema czekało się w kolejkach w księgarni!!! Na inne, co lepsze również!!! Poza Harry Potterem – kolejka-pojęcie nieznane. Pomimo fantastyki dopadały mnie i inne okresy – okres historyczny polski, (Kraszewski (brr), Gołubiew (mniam), Jasienica (aj,aj,aj), Wańkowicz (!!!)), okres historyczny starożytny (Ceram (!!!)), okres historyczny prekolumbijski (Hubert itp.), myśliwski, popularno-naukowy, kosmiczno-astronomiczny (nawet poradniki łykałem!). bałagan w głowie straszny ale jeszcze zdążyłem z całym Sienkiewiczem i Gąsiorowskim.
3.    Czasy licealne były troszkę ambitniejsze, przynajmniej początkowo – Cortazar (Gra w klasy), Joyce – (Ulisses, w tłum. Słomczyńskiego – oj, te kolejki w bibliotekach! Bo w księgarni żadnej szansy, a potem trzydzieści stron i won!), Camus, Saint Exupery, Kruczkowski, Mrożek, Hłasko. i mnóstwo im podobnych. I gdzieś tak w połowie liceum stało się, że Ojciec, z jakiejś podróży zagranicznej przywiózł Hobbita i Władcę PO ANGIELSKU, łobuz.Języka uczyłem się już w podstawówce ale, sami wiecie – trzy Z, a tu książki obce! Przysiadłem i połknąłem Hobbita w jakieś dwa miesiące(!). Wpadłem. Do końca liceum zdążyłem z Władcą i właściwie skończyła się fantastyka a zaczęła fantasy. Liche to wtedy było ale zawsze można było zaliczyć Borroughsa i jemu podobnych.
4.    W okresie studenckim sprawy się mocno pogorszyły. Bo z jednej strony kusiła literatura tzw. ambitna (dziś: mainstream) a pogardzana wtedy fantasy i tak była najważniejsza, tyle, że było tego, co kot napłakał. Wydawano wtedy głównie Strugackich (dooobre), Wiśniewskiego-Snerg (też niezłe), czy Wnuka-Lipińskiego (lepszy pisarz niż polityk). Najważniejszym źródłem bywało wydawnictwo „Literatura na Świecie”, które czasem coś tam zauważyło.
5.    W czasach poststudenckich, już jako ojciec rodziny, czasu miałem może mniej ale chęci wręcz przybyło. Właśnie zaczęto wydawać czasopismo „Fantastyka”, które publikowało sporo polskich debiutantów i tak poznałem Sapkowskiego, Ziemkiewicza i innych. Czasy osiemdziesiąte rozwojowi czytelnictwa wszakże nie sprzyjały i na mnie też się to odbiło.
6.    Lata dziewięćdziesiąte to wybuch wydawniczy również w fantasy. Pojawia się (i to bez stania w kolejkach) Ursula LeGuin, Robert Jordan, Terry Pratchett, Frank Herbert kontynuuje Diunę, David Eddings walczy z Malloreonem, Belgariadą i własną żoną (co przypłacił porażką czyli wydaniem zupełnie poronionego cyklu DREAMERS), Artur C. Clark jest dostępny nie tylko w Odysei 2001 ale i 2010, 2061 oraz 3001, Brian Aldiss wydaje Helikonię. Zaczyna się era komputerów, Internetu, gier RPG. Zaczyna się Dragonlance, Warhammer, Dungeon & Dragons. O tym, że w Dragonlance wpadłem jak śliwka w …kompot nie muszę chyba pisać. Pozostałe rzeczy mnie nie zachwyciły a twórczość Salvatore wręcz odrzuciła.
7.    Zaczął się nowy wiek i nowe książki. Wróciłem trochę do innej tematyki i łyknąłem cykl „Korpus” Griffina, cały cykl Clancy’ego i jeszcze trochę takiej literatury (wraz ze Stigiem Larssonem) i… wróciłem do Dragonlance. Tym razem w oryginale. W międzyczasie dopadło mnie wredne choróbsko i…mam jeszcze więcej czasu na czytanie i pisanie. Przeczytałem Paoliniego „Eragon” i cała reszta i muszę rzec, że tłumaczenie jest lepsze od oryginału a filmowa adaptacja pierwszej części też jest niezła. Lewis ze swoją Narnią najlepszy jest w filmie, książka nudzi i po angielsku i po polsku.
8.    Tysiąca spraw jeszcze nie poruszyłem; bo i Ann McCaffrey z „Jeźdźcami Smoków z Pern” i Trudi Canavan, naśladowczyni (raczej kiepska) wielkich cyklów fantasy, i Eriksson, i Mari Snyder i mnóstwo innych.
9.    Ale po drodze był jeszcze Czechow, Dostojewski, Bułhakow (nawet w oryginale!), Tołstoj, Hasek (Szwejk jest boski!), i Goodkind (Miecz prawdy), i Walter Moers (wspaniała fantasy niemiecka – polecam gorąco), i Tad Williams, i Nancy Kress, i…..
10.    Wiecie co… po latach stwierdzam, że najważniejszą książką, jaką przeczytałem był i tak…
„Kubuś Puchatek”

Chyba skończę, bo i tak nikt tego nie przeczyta.

U' - 2013-01-05 23:27:59

janjuz napisał:

Chyba skończę, bo i tak nikt tego nie przeczyta.

Przeczytałem i jestem zachwycony Twoją pamięcią i ilością znanych autorów:)

POLECAM PRZECZYTANIE, WARTO.

Przypominałeś i mi o kilku autorach, których książki czytałem, a gdzieś w pamięci zapodziała się wiedza o nich. W tym miejscu możemy podyskutować o systemie edukacji - kiedyś zmuszano dzieci do uczenia się wielu rzeczy na pamięć. Teraz Janek pamięta co czytał w podstawówce, a moja mama zna wiersze, których uczyła się mając 10 lat. Ja uczyłem się już w systemie stawiającym na zrozumienie i "umiejętność znalezienia źródła" - bez tekstu powyżej nie przypomniałbym sobie np o braciach Strugacckich, których czytałem kilka lat temu.

A co do Kraszewskiego ( o którym również wspomniałeś), to chodziłem do liceum jego imienia - uczył się w tej szkole (nawet tym samym budynku, dawnej akademii Bialskiej).

A dla mnie najważniejszymi książkami (jeżeli, tak jak Ty, mam wracać do dzieciństwa), które spowodowały, że zacząłem czytać jak najęty były "Dzieci z Bullerbyn" i "Pies który jeździł koleją". Akurat "Kubusia Puchatka" nie lubiłem:)

janjuz - 2013-01-06 11:51:25

Na litość!
A tu jeszcze kłania się zapomniany J. Verne (chyba wszystko przeczytane!), i Rodziewiczówna (?), i Howard, i Nienacki (od Samochodzika po Skiroławki i Dagome), i Joe Alex (czyli znakomity Maciej Słomczyński, wydawał kryminały pod pseudonimem byle zarobić na wyjazd do Dublina i tłumaczenie Joyce’a!), i Chmielewska, i Orson Scott Card, i George R.R. Martin.
A tu z półki spogląda nie wspomniany jeszcze Łysiak (napoleonica i historia sztuki, że palce lizać, polityk do …), i Karol Olgierd Borhardt ze Znaczy Kapitanem, i jeszcze de Amicis, i Kir Bułyczow, i Agata Christie, i Stephen King (choć horrorów nie lubię), i Modesitt, i C.S. Forrester z Hornblowerem, i Marryatt z Peterem Simple.
Ludzie!!! Ja czytam od ponad 50 lat!!! To jest ta moja przewaga! Ale Wy macie po dwadzieścia parę lat, i tej przewagi NIKT Wam nie odbierze. To Wy poznacie nowe horyzonty o ile starczy Wam i odwagi i wytrwałości.
Jest w filozofii hinduskiej stara przypowieść o podziale mężczyzn wg wieku. Oto w pierwszej dwudziestce życia jesteś chłopie młodzieniaszkiem, w drugiej stajesz się wojownikiem, w trzeciej wodzem lub dyplomatą, by w czwartej stać się wreszcie mędrcem. Właśnie zacząłem mądrzeć. I czytam dalej!!!
Więcej wyliczanek nie podam bo bym was w kompleksy wpędził!!!

Raistlin - 2013-01-14 00:28:14

Napiszę trochę nie w temacie, gdyż czytając post Janka wzięło mnie na wspomnienia.
Po pierwsze, Janku jestem pod wrażeniem, właśnie postanowiłem,  że będę więcej czasu poświęcał na czytanie. Znaczna część moich znajomych nie czyta książek w ogóle. Ze mną z resztą było podobnie. Nienawidziłem czytać! Nienawidziłem, gdyż zawsze mnie do tego zmuszano. Pierwszą książką jaką przeczytałem z przyjemnością i z własnej woli był Harry Potter. Od tego czasu zacząłem czytać, nie jestem jakimś połykaczem książek. Nie mogę robić jednej rzeczy dłużej niż dwie godziny, choć by książka była nie wiem jak wciągająca, nie dam rady. Pewnie to przez moje lekkie adhd...
Na początku szkoły średniej bibliotekarka namówiła mnie na przeczytanie Silmarillionu. Od tego czasu zacząłem interesować się historią Ardy. Musiałem wiedzieć wszystko co związane jest ze światem stworzonym przez Tolkiena. Mapy i podobne sprawy, to stało się moim życiem i moją odskocznią od codzienności. Silmarillion w mojej opinii jest najlepszą książką Tolkiena, oraz najlepszą jaką kiedykolwiek czytałem. Później do mojej klasy dołączył kolega który również czytał książki, nie tylko fantasy ale głównie. Dzięki niemu poznałem np. Andrzeja Pilipiuka i jego Kroniki Jakuba Węndrowycza ;)
Dragonlance poznałem w 2010 roku, a kilka miesięcy później założyłem to forum, nie mając w sumie większych nadziei na to, że ktokolwiek się tutaj zarejestruje.
Wczoraj zacząłem czytać książkę „Cyfrowa Twierdza” Dana Browna i zapowiada się świetnie.

janjuz - 2013-01-14 10:48:40

Raistlinie!
  Jest między nami różnica pokoleniowa, z której nawet mój syn nie potrafi zdać sobie sprawy bowiem jest to kompletnie niemożliwe. To znaczy, on to przyjmuje do wiadomości ale nie może sobie tego uzmysłowić! Otóż ja dorastałem w czasach, gdy do wyboru były trzy metody spędzania wolnego czasu przez ludzi w wieku szkolnym: boisko, spotkania z kumplami i … książka. Zdajcie sobie sprawę, że ja, mając 60-tkę na karku, pamiętam czasy, gdy telewizja nadawała DWA RAZY W TYGODNIU, i to po trzy godziny! Myśmy naprawdę nie mieli wielkiego wyboru. Komputer to było coś przeogromnego i tajemniczego, byłem już studentem, gdy maszyna ODRA 1204 była wielkim osiągnięciem. System chłodzenia CPU zajmował piętro(!) budynku biurowego. Internet był bajką, którą tylko Lem umiał jakoś przewidzieć, zresztą gry komputerowe też przewidział (polecam przeczytanie Summa Technologiae, ale to ciężka rzecz).
Jeśli nie chciałeś stać pod budką z piwem (o które też łatwo nie było), boisko było zatłoczone a kumple zajęci to… czytałeś, bo nie miałeś wyboru! Pozostawały jeszcze zajęcia popołudniowe w dość zróżnicowanej ofercie (występowałem na deskach teatru amatorskiego, trenowałem strzelectwo sportowe i siatkówkę, zajmowałem się żeglarstwem) ale na wieczór zostawała książka. I tak mi pozostało! Nie uwierzysz, ale gdy dostaję nowy egzemplarz czegokolwiek to najpierw… otwieram i wącham! Do tego dochodzi pasja kolekcjonera – jak już zacznę jakąś serię to MUSZĘ zebrać i dokończyć, muszę to posiadać!
Piszesz, że właśnie zgłębiasz Pilipiuka! Znakomicie! To będzie dobry temat na forum, boć pisarz to znamienity. Jeżeli zaś lubisz jego nieco sarkastyczno-humorystyczny styl to z całą pewnością pokochasz Terry’ego Pratchetta „Świat Dysku”, tylko uprzedzam – około 50 pozycji!
Na zakończenie nieco długiego postu – Gdybym potrafił to po pierwsze wywaliłbym z życia naszego kulturalnego telewizję, zostałyby najwyżej informacje. Po drugie, ponieważ młodszemu pokoleniu łatwiej czyta się z monitora to przetworzyłbym na maksa książek do formatu e-book. Zważcie, moi drodzy, żadna telewizja ani nawet magowie kina 3D , nie zdołają dorównać waszej wyobraźni gdy czytacie wspaniały tekst!

janjuz - 2013-01-14 11:09:12

Raistlinie!
Piszesz w Chatboxie, że nie masz pojęcia, jak ożywić forum. Mam w związku z tym dla Ciebie dwie wiadomości; dobrą i …nienajlepszą. Nie będę pytał, którą wolisz tylko walę po kolei.
1.    Dobra
Na forum jest zarejestrowanych 296 osób, to dobrze bowiem tylu osobom chciało się wejść i przeczytać. Nie każdy musi od razu pisać, nie każdy LUBI pisać, woli konsumować opinie innych. Można się z tym zgadzać lub nie (ja się nie zgadzam) ale to i tak niczego nie zmieni. Z tych 296 osób 16 napisało co najmniej 10 postów, czyli masz to jest trochę powyżej 5%. I tu zaskoczenie kompletne; jest to forum o 3% powyżej średniej! Tak, tak, statystyczna średnia osobników aktywnych w społeczeństwie wynosi 2%! Więc nie narzekaj tylko…
2.    Nienajlepsza
… pisz. Jedyną metodą ożywiania takich for jest ciągłe pisanie na wszelkie możliwe tematy. Po jakimś czasie wykrystalizuje się grupa osób aktywnych, na które zawsze będziesz mógł liczyć. Początek, jakieś pięć-siedem lat(!), to mozolna praca. Obiecuję, że Cie wesprę twórczo i będę pisał jak szalony.
Na zakończenie uwaga dość szczególna:
   Sporo ludzi nie rozumie znaczenia słowa „forum” jako miejsca wymiany myśli. Myśli nie da się zamknąć w wypowiedzi typu „WOW! Ale czad”. Z tego powodu opuściłem już kilka platform. Na tym forum, co uważam za wielce obiecujące, jest parę osób, które do wyrażania myśli stosują zdania a nie ich równoważniki a swoje przemyślenia potrafią nie tylko opisać, ale i uzasadnić. To baaardzo pozytywne.
Post dość długi, więc nie pakuję się do Chatboxu lecz w forum.

Raistlin - 2013-01-14 11:43:22

Małe sprostowanie, Pilipiuka czytałem w technikum. „Świat Dysku” polecała mi moja ciotka i kolega. Tak więc jesteś trzecią osobą która poleca mi tą książkę, byłbym głupi jak bym po nią nie sięgną. Ale wcześniej w planach mam jeszcze „Pan Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza. Fakt, różnica pokoleniowa ma tutaj ogromne znaczenie. Teraz młody człowiek ma tyle różnych możliwości spędzenia wolnego czasu, że książki schodzą często na dalszy plan. Co do TV, sam telewizji nie oglądałem od pół roku i dobrze mi z tym. Mimo to wiem co się dzieje na świecie z internetu. Myślę, że jest to pewniejsze źródło niż zakłamana telewizja, robiąca nierzetelne reportaże i szukająca taniej sensacji. Jeśli chodzi o politykę, telewizja przedstawia fakty w krzywym zwierciadle i manipuluje opinią publiczną. Wolę przeczytać felieton w gazecie i na tym budować swój światopogląd.


Co do użytkowników, większość zarejestrowanych to osoby które nazywam e-book downloaderami… rejestrują się tylko by zobaczyć linki do e-booków. Zrobiłem ten zabieg by zwiększyć atrakcyjność forum dla osób które wchodzą tutaj pierwszy raz. Reklamy nam nie potrzeba, gdyż pierwsze miejsce w Google oraz link w wikipedi wystarczą by nas znaleźć. Tak więc, problemem są - tematy do rozmowy, tak mi się przynajmniej wydaje. Chętnie odpisywał bym na wszystkie posty, jednak czasami po prostu mało wiem na dany temat, mimo że jestem tutaj adminem, nie przeczytałem wszystkich pozycji z DL (tak wiem, nadrobię to).

janjuz - 2013-01-14 12:13:59

Tematy do rozmowy.

Raistlinie!
Tematy wynikają z rozmowy, jaką tyczyć mogą dwaj zainteresowani rozmową ludzie! Właśnie zainspirowałeś mnie do wypowiedzi na dwa tematy:
1. TV - jedyne co oglądam od kilku już lat to parę transmisji sportowych z wybranych dziedzin (won z piłką nożną w polskim wydaniu!)
2. Terry Pratchett - ludzie, coś siedzi chyba w samym imieniu Terry! Znakomicie autorzy tego imienia to Pratchett, Goodkind oraz Brooks. Pewnie znalazłbym więcej. Pratchett jest najbardziej znany ze "Świata Dysku, który zaczynać trzeba koniecznie od "Koloru Magii" i "Równoumagicznienia". Uprzedzam - rzecz wciąga, wsysa i powoduje kolki ze śmiechu. Terry jest znakomitym obserwatorem i satyrykiem a naszą rzeczywistość wykpiwa do bólu. Jest to fantasy całkowicie nie-tolkienowska lecz tak smakowita, że wszystkie pozycje już zebrałem. Tutaj muszę dodać słówko o tłumaczeniu: jest absolutnie doskonałe. Tłumacz (Piotr W. Cholewa) dokonał arcydzieła przekładu tekstu, który do przełożenia był koszmarnie trudny. Czytałem przekłady, czytałem parę oryginałów; wiem, co mówię.

No i popatrz, jak się ożywia.

janjuz - 2013-01-16 11:22:58

Raistlinie!

Jeszcze jedno w temacie, jaki poruszyłeś 14.01. Chodzi o tych tzw. e-book downloaderów: zauważ, ze dzięki takiej metodzie rozwoju forum jakieś dwieście osób ściągnęło a ze 150 pewne przeczytało którąś pozycję z DL. Zaintrygowany tym faktem zacząłem na forum wchodzić często i sprawdzam, kto jest obecny! Okazuje się, że prawie zawsze wpadam na kogoś, kto zarejestrował się dość dawno, nie napisał nawet jednego postu ale wraca i CZYTA. Jest zatem prawdopodobne, że kiedyś coś skrobnie. W ten (dość mało legalistyczny) sposób rozwija się grono czytających DL bowiem na wydawnictwo ZYSK nie bardzo można liczyć.
Ja chyba zacznę tu jeszcze jedną formę aktywności - na serwerach amerykańskich jest portal pt. "fanfiction.net". Jest tam cały dział poświęcony DL, niech mnie lich jeśli nie ma tam 800 pozycji, głównie kilkustronicowych opowiastek ale coś większego się może znaleźć. Proponowałbym, a to będzie już całkiem legalne, poćwiczyć tłumaczenia wybranych pozycji i takowe na forum publikować. Znakomicie może to poszerzyć cały nasz światek Krynnu!! I okolic też, bowiem pozycji tolkienowskich jest tam mnóstwo!

Arvina - 2013-01-16 15:43:07

Witam

Po przeczytaniu wypowiedzi Janka pomyślałam że ktoś czyta mi w myślach. Dokładnie chodzi o to, że również wpadłam na pomysł założenia tzw. Kącika Tłumacza, z tym że nie byłam pewna czy jest legalne takowe tłumaczenie czyichś prac. Bo wiadomo, że dla własnego użytku można to robić... Ale żeby to rozpowszechniać? Tego już do końca nie wiem.

W każdym razie byłby to jakiś sposób na ożywienie forum z czego byśmy się wszyscy radowali :) Gdyby tylko udało się zebrać taką grupę tłumaczy od razu zrobiłoby się ciekawie.

janjuz - 2013-01-16 16:54:56

Cześć Arvina!
Tłumaczyć może każdy, poddawać swoje tłumaczenia twórczej (bardziej lub mniej) krytyce - również. W kręgu miłośników możesz to tłumaczenie rozpowszechniać o ile wiesz komu je przesyłasz i po co. Nie powinno się takich tłumaczeń wrzucać na ogólnie dostępny serwer bowiem jest to upublicznianie! A to bywa nawet karalne! Przykładowo: tłumaczę "Kendermore" i przesyłam kolejne rozdziały współpracującym ze mną osobom na forum, chodzi o poprawienie jakości tłumaczenia (o dziwo, problem nie leży w znajomości angielskiego lecz polskiego!!!!).
To, co powyżej napisałem, dotyczy wszystkiego, co posiada tzw. copywright. Twórczość fanów na fanfiction takich ograniczeń nie ma i tłumaczenia są wręcz mile widziane, jest to bowiem propagowanie twórczości non profit. Dzisiaj sprawdziłem: na fanfiction jest ok.850 tekstów z DL oraz ponad 4.500 (!) tokienowskich. Nasz świat poszerza się znakomicie, jest o czym mówić, tematów nie braknie nigdy!
Ze swej strony - tłumaczę i tłumaczyć będę. Prośba jednak do Shalafi Raistlina, by opracował metodę wrzucania tekstów (a niektóre mają po kilkadziesiąt stron) tak, by były dostępne wyłącznie dla uczestników forum. Wtedy można bawić się również wydawnictwami zawodowymi (w celu, oczywiście, krytyki twórczej.

Silvara - 2013-01-16 17:01:26

Pozwolę sobie wrócić do tematu (-; Poza DL namiętnie czytam Achaję, to się raczej do fantastyki nie zalicza... I Joanna Chmielewska, uwielbiam jej styl, zwłaszcza w "Dzikim Białku", "Skarbach" czy "Nawiedzonym Domu". Lektur szkolnych nie liczę.

Arvina - 2013-01-16 17:01:29

Dziękuje za wytłumaczenie sprawy :)

Co do tych tłumaczeń... Nie jestem może jakimś orłem z angielskiego, ale mogę pomóc w wolnej chwili, gdybym się na coś przydała. Może nie koniecznie teraz, bo sesja się zbliża, ale potem czemu nie.

www.smoczalanca.pun.pl masaże Ciechocinek