DragonLance Forum

Forum dla fanów DragonLance, książek fantasy oraz RPG.


#21 2012-01-23 11:14:31

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Gdy tak bezczynnie sunęła na przód zaczęła myśleć nad planem obrony bo czuła,że to nie ostatnie spotkanie z wilkiem.Wiedziała,że walką wręcz nie da z nim rady,więc musiała wymyślić jakiś podstępny plan.Po jakimś czasie udało jej się opanować emocje i łzy znikły.Podczas,gdy mijała kolejne drzewa zauważyła na jednym z nich wiewiórkę i udało jej się wymyślić sprytną zasadzkę dla wilka:tak to może się udać...ale muszę znaleźć plan awaryjny..a tak wiem już,to będzie dobre...nie poddam się bez walki..ten potwór musi zginąć za to co zrobił mojemu kompanowi..-pomyślała i uśmiechnęła się szyderczo.Gdy tak rozmyślała o swoim planie postanowiła również nie oddalać się daleko choć wiedziała,że i tak bestia za nią podąża,więc nie miałaby szans na ukrycie się przed nią.Nagle zauważyła,że las się kończy i usłyszała szum wody.Ruszyła szybciej,żeby przekonać się co jest na jego końcu.Dotarłszy na miejsce zobaczyła,że to tylko kawałek ziemi za lasem,który jest oddzielony płytką rzeką,a po jej drugiej stronie ciągnie się następny las:to będzie dobre miejsce..musi się udać..-pomyślała elfka.Jednakże poczuła burczenie w brzuchu,które przypomniało jej,że od rana nic nie jadła,a dochodziło już wczesne popołudnie.Postanowiła,że wejdzie do rzeki i upoluje ryby,a następnie zacznie szykować się do nocy,w której przyjdzie jej zmierzyć się z wilkiem.Lilith rozłożywszy swoje rzeczy przyczepiła konie do najbliższego drzewa i udała się do wody po ryby.Gdy udało jej się złowić kilka przyszykowała palenisko i zaczęła je przyrządzać.Następnie położyła na nim,żeby zaczęły się piec owinięte w liście.Szykując strawę usłyszała dobiegający ją dźwięk z lasu i odruchowo chwyciła za łuk i napięła na nim strzałę czekając,aż coś się z niego wynurzy:no dalej pokaż się...-krzyknęła i nagle zza krzaków wybiegł zając przestraszony jej krzykiem,a Lilith odruchowo wystrzeliła strzałę,która trafiła go i zając padł na ziemię:dziękuję ci matko lasu,tego mi było trzeba do mojego planu..-uśmiechnęła się wdzięczna za to,że las jej pomógł w schwytaniu potrzebnego zwierzęcia.Szybko schowała łuk i podeszła po zająca kładąc go koło paleniska.Wyciągnęła z niego strzałę i wypatroszyła:potrzebne mi trujące zioła..muszę udać się ich poszukać...ale to zaraz,najpierw muszę spożyć strawę..-powiedziała.Spożywszy przyszykowaną strawę resztę wsadziła do swojej torby na dalszą drogę,a zająca wymyła,żeby pozbyć się zapachu krwi,która mogłaby coś przyciągnąć i powiesiła na drzewie.Następnie wzięła ze sobą miecz i udała się do lasu za szukaniem ziół.Starała się daleko nie oddalać,a przy okazji podśpiewywała sobie pieśni elfickie,które poprawiały jej humor.Wędrując wkoło obozowiska znalazła parę ziół dla zająca i potrzebnych dla siebie,które się jej kończyły.Udając się z powrotem do obozu pomyślała:a co jeśli plan nie zadziała...co wtedy...nie tak nie mogę myśleć..musi się udać..pomszczę Orico za wszelką cenę choćbym miała zginąć..-po upływie nerwów głośno westchnęła.Wchodząc do obozu zdjęła zająca i zaczęła go wypychać ziołami,które zetknięcie z mokrym jeszcze zającem mocniej nasączyło go trując jego mięso.Dzięki temu,że był mokry nie było czuć zapachu,które mogłoby wydawać i wilk by go nie dotknął.Następnie zabrała się do kopania dziury,która szła jej bardzo ciężko bo ziemia była zmarznięta od śniegu dlatego wykopała małą.Później zebrała kilka patyków,które naostrzyła mieczem i przyszykowała dalszą truciznę nasączając nią patyki,które wsadziła do dziury pionowo.Samą dziurę wykopała mniej więcej na środku ziemi między lasem,a wodą.Za nią położyła zająca tak,że leżał między paleniskiem a wykopaną dziurą co umożliwiało jej obronę i usłyszenie go,gdyby się do niej skradał w nocy.Potem resztę trucizny nasączyła parę swoich strzał i końcówkę miecza w razie ich potrzeby użycia jako plan awaryjny.Gdy tak to wszystko szykowała co zabrało jej dużo czasu zaczęło powoli już zmierzchać co oznaczało,że wilk mógł się za niedługo pojawić.Pozostało jej tylko czekać.Po całym szykowaniu zasadzki zrobiła się głodna i postanowiła trochę się pożywić tym bardziej jeśli miał być to jej ostatni posiłek.Po jakimś czasie zrobiła się śpiąca i postanowiła,że na chwilę się położy.Podczas,gdy spała nic się nie działo.Dopiero nad ranem jak ostatnim razem zjawił się wilk.Wtedy już Lilith nie spała,gdyż obudził ją wcześniej dochodzący z lasu dziwny głośny odgłos.Elfka stanęła po nim szybko na nogi chwytając łuk w dłoń i rozglądając się wkoło:no dalej pokaż się bestio...-krzyknęła głośno i nie musiała długo czekać,aż wilk wyszedł zza zarośli. Widząc go już się nie bała tylko czuła wielki gniew,który pulsował w jej żyłach,a jej mięśnie były gotowe do walki zadając jak najmocniejsze ciosy.Wilk zaczął powoli się do niej zbliżać do elfki wydając z gardła przeraźliwe wycia pokazując swoje ostre jak brzytwa zęby i ślepia malujące się żółto-białym ogniem widniejące w ciemnym jeszcze poranku.Podczas,gdy wilk się zbliżał zobaczył zająca,który przyszykowała Lilith i ciągnąc nosem jego woń zaczął do niego podchodzić ciekawy co dla niego przyszykowała.Konie,które stały niedaleko elfki zaczęły rżeć ze strachu próbując się wyrwać i uciec,ale nie udawało im się to.Wilk nie podejrzewający podstępu elfki wszedł w dziurę i raniąc sobie jedną przednią łapę zaczął wyć i w furii uderzył skokiem na elfkę,która szybko wypuściła kilka przyszykowanych strzał,ale tylko dwie z nich go trafiły.Jedna utkwiła w prawym ramieniu,a drugą kawałek pod nią w piersi nie trafiając jednak w serce.Tak duży wilk dostawszy za mała dawkę trucizny trochę osłabł,ale nadal miał siłę walczyć.Widząc to elfka szybko chwyciła za miecz i wyciągnęła go przed siebie zrobiwszy mały krok w jego stronę z całą furią krzyknęła:giń bestio..to za mojego przyjaciela....Skaczący wilk nabił się prosto na jej miecz i dostał się w samo serce.Lilith będąca jakby w transie wyciągnęła szybko miecz i zadawała wszędzie gdzie tylko mogła uderzenia wilkowi na końcu podcinając mu gardło.Wilk padł nie mając szans przed sprytnie wymyślony plan elfki.Po chwili elfka uspokoiła się i zobaczywszy jak wilk wygląda zalany cały w swojej krwi,a ona cześć jego szybko podeszła do rzeki,żeby się obmyć i nie zatruć od trucizny.Po strasznej walce konie uspokoiły się,ale nadal widać było w ich oczach strach.Lilith nie zważając na to wzięła wszystkie strzały i swój miecz obmyła w wodzie,a zrobioną pułapkę zakopała,żeby nikt się na nią nie nabił razem z zającem.Natomiast wielkiego wilka położyła na niej nic z nim nie robiąc.Następnie zebrała wszystkie rzeczy i wsiadłszy na Brego pogłaskała go i drugiego konia uspakajając ich słowami:spokojnie,już dobrze..ruszamy dalej..Ruszywszy dalej nie obróciła się za siebie i przemierzywszy powoli rzekę powiedziała:wiem,że to ci nie przywróciło życia Orico,ale pomściłam cię i teraz będziesz mógł spocząć w spokoju,aby twoja dusza nie szukała po lesie zemsty i nie nękała podróżnych....

Offline

 

#22 2012-01-23 11:14:54

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Elfka udała się wraz z końmi za najbliższe drzewa,za którymi szybko zniknęła.Nagle spostrzegła przed sobą niewielką przesiekę,która prowadziła do głównej ścieżki.Wyszła na nią i zobaczyła,że biegnie w przeciwnym kierunku,do którego się udawała na początku.Droga prowadziła na wschód i na zachód.Po stronie wschodu las był gęsty i ciemny jakby znajdowała się w nim nieznająca snu groźba.Natomiast po drugiej stronie na zachodzie las był mniej gęsty,ale droga była
trudniejsza,gdyż prowadziła po niewielkich wzniesieniach.Ta droga na zachód wygląda o wiele mniej niebezpiecznie jak ta na wschodzie i może przy odrobinie szczęścia uda nam się znaleźć po drodze osadę-powiedziała i zdecydowanie ruszyła w jej kierunku.Droga była uciążliwsza niż w lesie bo prowadziła przez gęsty i mokry śnieg.Na dodatek wzniesienia były coraz większe i ciężej się na nie wspinało.Gdy elfka minęła ich parę zauważyła największy przed nimi i miała nadzieję,że będzie jej ostatnim,za którym kryła się osada.Spostrzegła również,że jest już popołudnie i słońce odbijające się w śniegu,który mienił się tysiącami kolorów przestanie za niedługo świecić i nadejdzie zmierzch.Postanowiła,że zejdzie z koni i pomoże im się wspiąć.Gdy zaczęła przemierzać coraz dłużej pod górkę śnieg poczuła,że strasznie jej zimno i chciałaby się już znaleźć w ciepłym oraz suchym miejscu z daleka od tego,w którym jest teraz.Dotarłszy do połowy góry jeden z koni ześlizgnął się i pociągnął ich wszystkich w dół,ale elfce dość szybko udało się zahamować i na szczęście nie ześlizgnęli się na sam dół.Spokojnie,damy radę,musimy,tylko powoli to wejdziemy na szczyt-zaczęła sobie powtarzać,żeby samą siebie pocieszyć.Następnie dalej udała się w górę,ale ominęła to miejsce,w którym się ześlizgnęli,żeby to się nie powtórzyło.Gdy była już prawie na samej górze zaczęła odczuwać taki ból z zimna,że prawie nie była w stanie się ruszać.Na chwilę się zatrzymała i zaraz krzyknęła-wio..-i pociągnęła mocniej lejce.Konie bardziej ze strachu szybciej ruszyły w górę po jej poleceniu pociągnąwszy ją za sobą na sam szczyt.Ocknąwszy się z szoku,że już jest na samej górze zauważyła,że widać u podnóża gór małe miasto.Było ono o wiele mniejsze niż poprzednie,które widziała.Można było się domyśleć,że jego mieszkańcy nie dawno
je wybudowali.Po chwili patrzenia na miasto powiedziała:czyżby mój wzrok omamił jakiś czar?czy to prawdziwe co widzę?muszę to sprawdzić,szybko-po czym resztkami sił wsiadła na Brego i chwyciwszy drugiego pomknęła w dół góry kierując się do najbliższego budynku.Była nim stajnia.Zsiadła z konia i weszła do niej.Naprzeciwko drzwi siedział starszy człowiek,a obok niego krzątał się chłopiec,który karmił konie.Starzec widząc ją powiedział:
-witaj nieznajomo,zapewne chcesz zostawić u mnie konie,ale to będzie cię kosztować
-witajcie,tak chcę na parę dni,a czy ta drobna zapłata ci wystarczy?-po czym rzuciła w jego stronę paroma monetami
Starzec szybko je pozbierał i uśmiechnąwszy się szyderczo powiedział:
-tak powinno-po czym krzyknął do chłopca
-ściągnij bagaże z koni i oddaj je naszej pani,a następnie wyczyść i nakarm koni
-dobrze-chłopiec wykonał polecenie bez żadnych dłuższych dyskusji
Lilith wzięła swoje rzeczy i udała się w stronę wyjścia,ale zanim wyszła zapytała starca:
-gdzie znajduje się karczma?
-jest dwa budynki dalej po lewej stronie jak wyjdziesz
-dziękuje i do zobaczenia
Następnie wyszła kierując się do karczmy.Zauważyła,że na placu znajduje się parę ludzi i mijając nich widziała,że każdy z nich przygląda się jej badawczo.Wchodząc do karczmy zobaczyła,że jest przepełniona ludźmi i elfami jak ona.Była zdziwiona widząc ich tyle w tych stronach z ludźmi.Sądziła,że trzymają się od nich z daleka jak jej Leśny Gród,gdzie wstęp miały tylko same elfy.Skierowała się w stronę barmana,który był zajęty obsługą klientów.Gdy doszła do baru zobaczyła,że każdy jej się przygląda oprócz dużej grupki po prawej stronie.Wyglądało jej to na jakąś większą zbieraninę osób,która trzyma się razem jak już wcześniej widziała,ale w mniejszej liczbie elfów z ludźmi.Cieszyła się,że chociaż oni oszczędzili jej podejrzanych przyglądań się i cichej gadaniny na jej temat.Nagle poczuła jak ciepło wnętrza zaczęło
jej się udzielać i powoli zaczęła czuć swoje palce razem zresztą ciała.Po chwili czekania podszedł do niej barman i zapytał:
-witaj wędrowcze,czym mogę ci służyć?
-witaj chciałabym zatrzymać się tu na parę dni,a teraz chce coś ciepłego zjeść i prosić o nocleg
-rozumiem,ale to będzie cię trochę kosztowało
-wiem,a to zapłata,czy wystarczy?-wyciągnęła parę monet i dała je barmanowi
-tak z pewnością,zaraz podam ci jedzenie i klucze do pokoju
-dobrze,ale pospiesz się
Po chwili barman wrócił i przyniósł elfce strawę wraz z kluczami.Lilith szybko posiliła się i wziąwszy swoje rzeczy udała się do pokoju.Gdy weszła do niego zobaczyła,że wygląda podobnie jak w poprzednim,w którym przez jakiś czas nocowała.Szybko rozpaliła kominek i następnie położyła swoje rzeczy koło niego,żeby mogły wyschnąć.Potem pościeliła sobie łoże na podłodze koło niego,żeby być jak najbliżej ciepłego po czym zaraz zasnęła.

Offline

 

#23 2012-01-24 21:55:16

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Sen Lilith:
Był letni,ciepły poranek.Leżałam na małym łożu ubrana w piękną błękitną sukienkę.Owe łoże znajdowało się w niewielkiej,białej altance owiniętej bujną roślinnością.Przede mną widziałam różnego rodzaju i koloru kwiaty,które niegdyś hodowała moja matka.Natomiast po boka wił się bluszcz,który sięgał gdzieniegdzie owych kwiatów oplatając się wokół nich.Zza altanki było widać daleko góry,a altanka znajdowała się na gęsto porośniętej łące w piękną,zieloną trawę,a w nie dużych odległościach od siebie kwitły kolorowe kwiaty.W powietrzu było słychać przelatujące ptaki i cichy odgłos
przepływającej wody,która była gdzieś niedaleko mnie.Te idylliczne miejsce,w którym się przez chwile znajdowałam tak mnie zachwyciło,że nie chciałam nigdy stąd odchodzić.Jednak po chwili zobaczyłam stojącego u wyjścia altanki tajemniczego mężczyznę,który zaraz się do mnie odezwał:
-pięknie tu prawda?-odezwał się cicho prawie szepcąc
-tak-odpowiedziałam,głos wydawał mi się znajomy,ale nie mogłam go z nikim skojarzyć,więc zapytałam z ciekawości-czy my się znamy?jak ja się tu znalazłam przecież jest środek zimy?
-tak znamy się-po czym obrócił się w moim kierunku i zobaczyłam jego twarz
-Orico-szybko usiadłam i ledwo szepnęłam zaskoczona,ale nic więcej nie mogłam powiedzieć,gdy znów się odezwał
-witaj ponownie Lilith,pięknie ci w tej sukni-powiedział czule uśmiechając się do mnie-wybacz,że cię niepokoję,ale nie mogłem odejść bez pożegnania-nagle posmutniał-chciałem jeszcze raz i po raz ostatni cię ujrzeć
-witaj,cieszę się,że cię widzę,ale jakim cudem teraz cię widzę?czy to możliwe?może to tylko sen i wszystko zapomnę,gdy się obudzę?-powiedziałam zdezorientowana nadal nie wierząc w to co widzę
-tak to sen,ale będziesz wszystko pamiętać,a ja jestem prawdziwy przynajmniej przez chwilę bo już więcej się nie zobaczymy-powiedział nadal nie zmieniając wyrazu twarzy,podszedł do mnie i usiadł obok chwytając mnie za rękę-Lilith-powiedział patrząc mi w oczy
-tak?-odpowiedziałam nadal we wszystko nie wierząc,jego ręka miała normalną temperaturę ciała co mnie trochę uspokoiło i postanowiłam wysłuchać to co ma mi do powiedzenia
-jestem tu jedynie przez to,że obiecałem coś ci przekazać ważnego,więc proszę wysłuchaj mnie-powiedział poważnie na mnie patrząc
-dobrze,słucham-odpowiedziałam poważniejąc jak on i starając się skupić
-musisz odnaleźć jedną osobę,a następnie ją uwolnić
-dobrze,ale gdzie ją znajdę?-zapytałam zaskoczona
-jest uwięziona w lochu przez orki z jednej ze starej kopalni w górach za miastem,ale pospiesz się nie
masz dużo czasu
-rozumiem,ale samej nie dam radę,będzie mi potrzebna pomoc
-tak,w mieście znajduje się bractwo,które może ci pomóc w jego odnalezieniu
-a więc to mężczyzna?
-tak,a teraz muszę już się pożegnać bo nie zostało mi dużo czasu
-dobrze,postaram się jak najszybciej go uwolnić jak sobie życzyłeś
-wiem-uśmiechnął się do mnie-następnie wstał i pociągnął moją rękę zmuszając mnie do wstania
-wybacz,że nie zdołałam cię uratować-powiedziałam wyrzucając sobie jego śmierć
-to nie twoja wina,sam nie wiedziałem co się ze mną stanie,ale dziękuję ci,że mnie pomściłaś-uśmiechnął się czule i przytulił mnie
-szkoda,że musisz już iść,będę za tobą tęsknić i nigdy cię nie zapomnę-powiedziałam szczerzę prawie ze łzami w oczach
-zostałbym dłużej gdybym mógł,ale to nie zależy ode mnie-puścił mnie po czym popatrzył mi w oczy i powiedział-ja również będę za tobą tęsknić i nigdy cię nie zapomnę-następnie powiedział do mnie po elficku słów,których nigdy nie zapomnę:
-Guren anann no lîn , Le melin er(Serce moje od dawna jest twoje ,Kocham cię )
Po tych słowach popłynęły mi łzy,a on mnie czule pocałował i nagle wszystko znikło jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki.Obudziłam się.

Offline

 

#24 2012-01-24 21:55:35

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Lilith obudziwszy się nadal miała łzy w oczach.Przez chwile siedziała jak otępiała nie wiedząc co właściwie jej się przytrafiło i czy ma we wszystko uwierzyć w to co powiedział jej po raz ostatni Orico.Po jakimś czasie oprzytomniała i zobaczyła,że zaczęło świtać.Uzmysłowiła sobie,że już dość długo spała i powinna wstać zabierając się za misję powierzoną jej przez Orico.Zastanawiała się jak uda jej się przekonać i znaleźć bractwo,ponieważ nie była pewna czy nadal tu są.Postanowiła,że zapyta o to barmana i on może będzie umiał jej pomóc.Szybko posprzątała w pokoju i ubrała już suche nakrycie.Następnie wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.Gdy zeszła na dół nie było jeszcze ani jednego gościa.Jedynie barman krzątał się po karczmie rozpalając kominek i przygotowując miejsca dla gości.Nie chcąc go przestraszyć powiedziała:
-witaj czy mogę ci w czymś pomóc?
-ah.. witaj-mimo wszystko barman trochę przestraszył się elfki,ponieważ nie sądził,że ktoś o tej porze może już nie spać
-przepraszam,że cię wystraszyłam-uśmiechnęła się ciepło elfka
-nie szkodzi,już kończę i zaraz dam ci coś do jedzenia-powiedział odwzajemniając uśmiech
-dobrze,poczekam tutaj-po czym usiadła przy kominku grzejąc się i słuchając jak skwierczy palące się drewno
Zanim barman do niej przyszedł rozmyślała nad planem,w którym sama będzie musiała się zmierzyć z trollami,żeby ocalić owego mężczyznę jak mówił jej Orico.Jednak trudno było jej się skupić,gdyż ciągle myślała nad tym co jej powiedział na końcu.Dobrze wiedziała,że Orico się w niej podkochuje,ale starała się o tym nie myśleć i traktować go jak przyjaciela.Żałowała tylko,że tak mało czasu z nim spędziła i nie powiedziała mu wszystkiego o tym co myśli.Było też jej przykro,że tak go potraktowała bo gdyby wiedziała,że tak się to skończy zmieniłaby parę rzeczy,żeby tylko Orico mógł być przy niej szczęśliwy.Gdy tak rozmyślała nagle podszedł barman ze strawą kładąc ją przed Lilith,aż elfka się przestraszyła,ponieważ siedziała jak otępiała wpatrując się w kominek:
-przepraszam,że tym razem ja cię przestraszyłem-uśmiechnął się barman
-nie szkodzi,teraz jesteśmy kwita-po czym oboje się zaśmiali
-życzę smacznego
-dziękuję,ale czy mogłabym cię o coś zapytać?
-owszem,ale chwilę bo zaraz muszę wracać do pracy-powiedział zaskoczony barman
-dobrze to nie zajmie dużo czasu
-dobrze-po czym usiadł naprzeciwko elfki i zapytał-to co chciałaś wiedzieć?
-chodzi mi o to bractwo co wczoraj siedziało po drugiej stronie zaraz przy wejściu,czy oni tu często bywają czy byli tylko przejazdem?
-z tego co wiem mieli się tu zatrzymać na jakiś czas i powinni się dziś też zjawić,a czemu pytasz?-zapytał z ciekawości barman
-potrzebuję ich pomocy bo sama nie dam rady pokonać trolli-odpowiedziała elfka nie wiedząc do końca czy powinna mu dużo mówić
-trolli powiadasz,a to na pewno będzie ci potrzebna pomoc,ale nie sądzę,żeby chcieli ci z nimi pomóc
-czemu tak uważasz?-zapytała zaskoczona elfka
-bo jeśli chodzi ci o uwolnienie diabła to oni sami podobno oddali go trollom w zamian za jakieś złoto czy artefakty,dokładnie nie wiem bo są bardzo tajemniczy
-to faktycznie ciekawe,ale wiesz czemu go oddali?czy coś złego zrobił?
-nie wiem,a teraz wybacz muszę wracać do pracy
-dobrze,dziękuję za informację-oglądnęła się za siebie i zobaczyła,że nagle ktoś wszedł do karczmy a barman wrócił za ladę służąc mu pomocą
Lilith przypomniała sobie o strawie,którą przyszykował jej barman i od razu zaczęła ją jeść przyglądając się nieznajomemu obsługiwanemu przez barmana.Był to człowiek,a zauważyła to gdy tylko ściągnął kaptur i zobaczyła u niego broń,która musiała należeć do jednego ze strażników miasta.Nie chcąc się rzucać w oczy szybko zjadła co miała i zaniosła misę barmanowi,a następnie udała się na górę do pokoju.

Offline

 

#25 2012-01-24 21:56:18

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Gdy Lilith weszła do pokoju w kominku nadal sie paliło i czuć było zapach palącego się drewna.Postanowiła,że nie będzie bezczynnie siedzieć w pokoju i lepiej pójdzie się przejść,aby rozglądnąć się za miastem za ową kopalnią,o której mówił Orico.Znalazłszy się już na dole w karczmie zobaczyła,że przyszło już kilku nowych klientów,ale nie było wśród nich nikogo z bractwa,którego szukała.Na zewnątrz było już dość dużo ludzi,którzy chodzili po mieście,ale nikogo z nich nie rozpoznała.Za każdym razem była to zupełnie nowa osoba.Nie zwlekając długo udała się po Brego,a następnie wyruszyła z miasta w poszukiwania kopalni.Za miastem znajdował się las przez,który prowadziła ścieżka.Nie wahając się długo Lilith podążyła nią na północ lekkim galopem nie oglądając się za siebie.Po jakimś czasie stanęła na rozdrożu.Ścieżka rozwidlała się na trzy strony.Jedna z nich prowadziła dalej na północ,druga na wschód,a trzecia na zachód.Nie wiedząc,którą wybrać postanowiła wejść na wysokie drzewo i się rozejrzeć.Po chwili zsiadła z Brego i przywiązała go obok do cienkiego drzewa,przy którym rosło to największe:
-poczekaj tu Brego,zaraz wrócę
Następnie zgrabnie wspięła się na drzewa i weszła na najgrubszą oraz najwyższą gałąź.Rozglądając się wkoło zobaczyła,że na zachód od niej jest góra,w której może znajdować się kopalnia.Była dość blisko,więc elfka nie musiała się spieszyć,żeby zdążyć do nocy wrócić z powrotem do miasta.Powoli zeszła z drzewa i odwiązując Brego powiedziała:
-wygląda na to,że nie czeka nas długa podróż,ale musimy uważać na trolle-po czym wsiadła na konia i powiedziała:
-ruszajmy,więc musimy pomóc temu diabłu,oby Orico się co do niego nie mylił-uśmiechnęła się i ruszyła na zachód.
Podczas drogi nie spotkała nikogo podejrzanego.Było cicho,aż sama zastanawiała się co może ją czekać:
-trochę tu za cicho Brego,wygląda na to,że mamy szczęście albo pecha-przez chwilę zaśmiała się cicho,ale zaraz spoważniała próbując wyostrzyć swoje zmysły,aby jak najszybciej dowiedzieć się o czekającym ją niebezpieczeństwie,które mogło nadejść w każdej chwili.Wiedziała,że nie może lekceważyć górskich trolli tym bardziej,że już wcześniej przekonała się jakie potrafią być silne i ciężko je pokonać w pojedynkę.Starała się nie hałasować,żeby żaden z nich jej nie usłyszał.Gdy była już dość blisko zobaczyła rozwidlenie,które mówiło o końcu lasu i stojącej nie daleko jej górze.Nie chcąc się rzucać w oczy przywiązała Brego do drzewa i powiedziała:
-zostań tu,muszę się rozglądnąć i postaram się szybko wrócić-uśmiechnęła się choć nie wierzyła sama w te słowa
Następnie udała się w stronę końcówki lasu.Dość powoli i nisko,żeby nie była widoczna.Rozglądając się wkoło góry nikogo nie zobaczyła oprócz wejścia po prawej stronie góry:
-to musi być wejście do kopalni,ale jest tu zbyt cicho-pomyślała-czyżby nikt go nie pilnował...
Po chwili namysłu rozglądnęła się raz jeszcze i zobaczyła,że nikogo nadal tu nie ma.Postanowiła,że podejdzie bliżej,żeby się rozglądnąć.Dochodziło już południe,ale dzień był dość pochmurny jak na tą porę roku co sprzyjało elfce.Szybko przebiegła na drugą stronę pod samą górę i powoli przesuwała się pomiędzy skałami do wejścia.Gdy była już dość blisko zatrzymała się,żeby nasłuchiwać czy są jakieś żywe istoty w środku,ale nadal nic nie słyszała ani nie widziała.Ciekawość nie dawała jej spokoju i nie mogąc się powstrzymać weszła do środka.Poczuła straszny odór bijący z wnętrza i pożałowała,że tak bardzo chciała tu wejść.Szybko przykryła twarz kawałkiem szaty i kierowała się na oślep przed siebie w ciemność.Następnie wyciągnęła miecz i ciągle szła przed siebie.Po chwili zobaczyła,że widać jakieś światło w oddali i usłyszała czyjś ciężki oddech.Można było po nim rozpoznać,że osoba może być ranna.Słysząc to przekonała się,że Orico mówił prawdę i diabeł znajdował się w środku.Niepokoiło ją tylko brak trolli,które musiały go pilnować.Gdy podeszła bliżej zobaczyła jakąś zakapturzoną postać leżącą na ziemi i znajdującą się za kratami.Nie wahając sie podeszła do krat i chcąc go uwolnić nagle usłyszała głosy trollów dobywające się z nie daleka.Nie mając wyboru szybko schowała się za wystającą skała i starała się nie ruszać,żeby żaden z nich ich jej nie usłyszał.Po chwili przyszły dwa trolle i Lilith usłyszała jak rozmawiają między sobą,ale nie znała ich języka,więc mogła się jedynie domyślać,że o coś lub o kogoś się kłócą.Nie trwało to jednak długo bo po jakimś czasie przyszło jeszcze paru i nadal rozmawiając ze sobą zaraz wszyscy wyszli.Nie czując już zagrożenia odczekała chwili i podeszła jeszcze raz do diabła:
-diable słyszysz mnie?-powiedziała cicho,ale nie odezwał się
Nie wiedząc czy zadziałają czary,które używała się kiedyś spróbowała otworzyć nimi klatkę.Po cicho wyciągnęła rękę przed siebie wskazując na klatkę i wymówiła elfickie zaklęcie.Po chwili kraty się odchyliły i Lilith zaskoczona swoją nadal trwającą mocą otworzyła ją szerzej i weszła do środka.

Offline

 

#26 2012-01-25 22:32:51

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Diabeł siedział nieprzytomny na ziemi.Lilith spostrzegła,że jest ranny w paru miejscach i przez dużą utratę krwi nie może jej pomóc w ucieczce.Nie mając wyboru podniosła go powoli i oparła o siebie.Następnie podniosła się i z ciężkim diabłem ledwo poruszając się wyciągnęła go z klatki.Gdy tylko zaczęła zmierzać do wyjścia usłyszała,że wracają trolle i nie mając wyjścia położyła diabła na ziemi,a sama wyciągnęła łuk napinając go mocno z paroma strzałami,żeby w lekkiej ciemności trafić kilku naraz i osłabić ich,żeby sama miała szanse wygrać.Po chwili zza rogu wyszły pierwsze trolle i zobaczywszy elfkę wściekły się.Jeden z nich wydał rozkaz do ataku i reszta trolli zaczęła biec w stronę elfki.Lilith nie mając czasu do stracenia wypuściła strzały,które uderzyły w paru trolli osłabiając ich jak chciała,a nie które od razu upadły na ziemie zmniejszając ilość wroga.Następnie wypuściła jeszcze kilka,a potem szybko odrzuciła łuk i wyciągnęła miecz wysuwając się na przód,żeby obronić diabła.Dzięki kolejnym strzałom zostało jej tylko trzy trolle do walki,które miała już lekkie rany i miała duże szanse,żeby z nimi wygrać.Najpierw podbiegł ich przywódca,który od razu jako pierwszy rzucił się na elfkę.Jednak Lilith udało zrobić się szybki unik i trafiając go mieczem gdzie tylko mogła osłabiła go jeszcze bardziej.Następnie ominęła drugiego i podbiegła do ostatniego najsłabszego zadając mu mocne uderzenie w klatkę,które od razu powaliło go na ziemię.Obróciwszy się szybko wyciągnęła rękę wymawiając kolejne elfickie zaklęcie,które uderzyło oba trolle w ścianę tunelu kopalni,w której się znajdowali.Przez tak silne uderzenie oba trolle straciły na chwilę przytomność,a w kopalni zaczęły osuwać się ściany i sufit,z których zaczęły spadać kawałki kamieni.Elfka nie czekając długo szybko podbiegła do diabła biorąc go pod ramie jak wcześniej i zaczęła uciekać przez walącą się kopalnią.Gdy była już przy wejściu dostała kamieniem,który spadł jej na drugie ramię i lekko ją osłabił przez otwartą,krwawiącą ranę.Lilith miała dużo szczęścia bo gdy tylko wyszła z kopalni zaczęła praktycznie cała się zawaliła i uderzający z niej podmuch kurzu przewrócił elfkę i diabła na ziemię.Leżąca na ziemi po chwili odezwała się do diabła:
-ale mieliśmy dużo szczęścia-uśmiechnęła się i po chwili przypomniała sobie o swojej ranie przez co skrzywiła się trochę i powiedziała-aaałłłł...ale boli,musimy szybko dotrzeć do miasta i opatrzyć rany moje oraz twoje tylko mi tu nie umieraj diable-po czym spoważniała i znowu podniosła się,a następnie diabła.Powoli doszli do drzewa w lesie,przy którym stał czekający na nią Brego.Resztkami sił położyła diabła na koniu i sama wsiadła ruszając z powrotem do miasta.W miarę szybko dotarła do miasta.Gdy przekroczyła jego bramę zaczynało już zmierzchać.Ludzie widząc ledwo żyjących ich na koniu szybko podbiegli starając się im pomóc.Był wśród nich barman,który pomógł zanieść elfkę i diabła do jej pokoju.Ludzie położyli ich obok siebie na łóżku i posłali po lekarza.Barman kazał wszystkim wyjść i sam został przy nich mówiąc do ledwo przytomnej Lilith:
-witaj,mówiłem ci,że powinnaś poprosić o pomoc bractwo bo sama nie dasz rady-powiedział zmartwiony
-witaj,chciałam tylko się rozglądnąć sama,ale jak już go zobaczyłam w takim złym stanie uznałam,że nie ma na co czekać i lepiej było szybko go stamtąd zabrać-ledwo powiedziała te kilka słów i sama straciła przytomność
Po chwili przyszedł lekarz i przy pomocy barmana opatrzyli obojgu rany.Nie mając pewności czy przeżyją lekarz powiedział do barmana:
-zrobiłem wszystko co mogłem,ale nie jestem pewien czy oprócz elfki ten drugi też przeżyje bo ma dość poważne rany i stracił dużo krwi
-domyślam się bo jak już tu przyjechali on był nieprzytomny
-tak,sądzę,że już z dobry dzień był w takim stanie i gdyby nie ona nie pożył by długo,ale może moje leki mu pomogą i dojdzie do siebie,ale to już jest kwestia czasu
-jak to czasu?-spytał zaciekawiony barman
-jeśli przeżyje noc to będzie żył,ale na to jest bardzo mała szansa,a teraz wybacz muszę wracać
-dobrze,dziękuje za twoją pomoc-powiedział barman i lekarz wyszedł z pokoju.
Barman mając jeszcze coś do zrobienia musiał zostawić elfkę i jej towarzysza.Zanim wyszedł z pokoju zapalił w kominku i okrył ich kocem,żeby było im ciepło,a następnie wyszedł z pokoju wracając do swoich obowiązków.
Minęła noc.Nazajutrz przed pracą przyszedł barman sprawdzić co z nimi.Gdy wszedł oboje nadal leżeli w łóżku.W kominku dawno zgasł ogień,więc barman rozpalił go jeszcze raz po czym w pokoju zrobiło się jaśniej.Następnie podszedł do elfki i powiedział:
-słyszysz mnie?Lilith?-po czym szturchnął ją lekko w ramię.Elfka przebudziła się i powiedziała:
-witaj,co się stało?-była lekko zdezorientowana dlatego barman powiedział co się stało:
-witaj,wczoraj przyjechałaś ledwo przytomna do miasta z uratowanym diabłem,a teraz leżysz z nim w łóżku
-ah tak,co z nim?
-nie wiem,nadal się nie obudził i chyba powinienem zawołać lekarza,a jak ty się czujesz?
-dziękuję,już lepiej,ale strasznie boli mnie ramię
-nie dziwię się miałaś na nim głęboką ranę
-tak,a co z tym lekarzem?
-był tu wczoraj i opatrzył wam rany,nie ruszaj się z łóżka pójdę po niego,żeby was zbadał
-dobrze,dziękuję ci za pomoc-uśmiechnęła się do barmana,a on odwzajemnił uśmiech i wyszedł
Lilith leżała i czekała na barmana z lekarzem.Gdy po jakimś czasie się pojawili Lilith przebudziła się i powiedziała do lekarza:
-witaj,dziękuję ci za pomoc,ale co z moim towarzyszem?
-witaj,nie wiem,zaraz sprawdzę
Podszedł do diabła i podał mu pod nos jakiś roztwór,który po chwili go przebudził.Diabeł otworzył ledwo oczy,ale nie odezwał się.Lekarz nachylił się nad nim i sprawdził czy jego rany się polepszyły i zapytał:
-witaj,jak się nazywasz?
-hmmm...gdzie ja jestem?-ledwo powiedział nie mając pojęcia co się z nim dzieje
-jesteś w mieście,nic ci już nie grozi bo elfka cie uratowała
-kto?
-ja-odezwała się po chwili i podniosła się lekko,żeby spojrzeć na niego
-jak się nazywasz?
-Xazax,a ty kim jesteś?
-jestem Lilith,uratowałam cię przed trollami,więc masz u mnie dług-uśmiechnęła się
-dzięki,ale skąd wiedziałaś,że ja tam jestem i potrzebuje pomocy?
-to jest długa historia i kiedyś ci ją opowiem przynajmniej do tej pory,aż poczujesz się lepiej
-dobrze
-wygląda na to,że dobrze się już czuje,ale powinien jeszcze odpocząć,a ty Lilith coś zjeść-powiedział lekarz
-dobrze zaraz zejdę na dół
-w takim razie ja pójdę coś zrobić-powiedział barman i wyszedł z pokoju
-wybaczcie,ale muszę już iść,jakbyście czegoś potrzebowali zawołajcie po mnie-powiedział lekarz po czym wyszedł
-zostań tu,wyśpij się,a jak poczujesz się lepiej dam ci coś zjeść i przy okazji opowiem ci tą historię0powiedziala elfka i wyszła z pokoju,a Xazax pokiwawszy jej głową na zgodę poszedł spać.

Offline

 

#27 2012-01-25 22:33:14

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Elfka zeszła na dół za barmanem,który krzątał się po kuchni przygotowując strawę.Podeszła do baru i usiadła czekając na jedzenie.Przez ten czas rozmyślała co powinna powiedzieć diabłu.Wiedziała,że jak powie prawdę diabeł może jej nie uwierzyć i wyśmiać ją,ale nie chciała przed nim nic ukrywać,więc postanowiła,że opowie mu jak najwięcej.Po jakimś czasie pojawił się barman z jedzeniem i podał elfce życząc jej szybkiego powrotu do zdrowia,a następnie udał się przygotować karczmę do przyjścia innych.Lilith zjadłszy odłożyła talerz i poszła zobaczyć co z Brego.W tym czasie Xazax spokojnie spał w jej pokoju.Przewietrzywszy się trochę na dworze i upewniwszy się,że Brego ma się dobrze wróciła do swojego pokoju.Gdy weszła diabeł jeszcze spał więc postanowiła,że pójdzie do barmana po coś do jedzenia bo na pewno jak wstanie będzie głodny.Zabrawszy jedzenie od barmana wróciła z powrotem do pokoju i zobaczyła,że Xazax już nie śpi.Podeszła do niego i położyła mu jedzenia na przyniesionej tacy na nogach:
-witaj-powiedziała elfka-już się wyspałeś?
-witaj-odpowiedział grzecznie diabeł-tak wyspałem się i cieszę się,że przyniosłaś coś do jedzenia bo strasznie zgłodniałem
-nie ma za co,musisz szybko wrócić do zdrowia-uśmiechnęła się,a Xazax odwzajemnij uśmiech i zaczął się posilać
-zapewne jesteś ciekawy mojej historii,opowiedzieć ci ją?-spytała elfka
-tak,właśnie miałem o nią pytać-odpowiedział zaciekawiony
-dobrze,a więc zaczęło się od tego,że poznałam pewnego elfa o imieniu Orico.Nocowałam nie daleko jego królestwa i nad ranem znalazł mnie ze swoimi towarzyszami jak walczyłam z górskim trollem.Pomógł mi i zostałam u jego króla na zamku.Po spędzonym tam czasie król postanowił,że Orico i jego ludzie odprowadzą mnie do końca ich lasów,żebym mogła spokojnie udać się dalej.Jednak po przeżyciu z nim tego czasu postanowił,że zostawi królestwo i uda się ze mną.Gdy minęło kilka dni przygód zaczęła się ta,której nigdy bym nikomu nie życzyła.Zostaliśmy zaatakowani w pewnym mieście przez wampiry i jak się nazajutrz okazało Orico stał się jednym z nich.Następnie nagle znikąd przybył straszny wilk,który zaatakowaL go i zabił,a ja musiałam go pochować.Nie mając wyboru zabiłam wilka,aby dusza Orica mogła spokojnie odejść.Następnie za jakiś czas przyszedł do mnie we śnie pożegnać się oraz przekazać mi wiadomość o osobie,która potrzebuje pomocy.Tak się okazało,że to byłeś ty i udało mi się ciebie uratować,więc gdyby nie on zapewne nikt by ci nie pomógł.Możesz jemu być wdzięczny,a moja pomoc jest tylko po części-powiedziała po czym zesmutniała na myśl o nim
-to bardzo ciekawa opowieść i jestem wam bardzo wdzięczny za pomoc,szkoda tylko,że nie mogę mu osobiście podziękować-zamyślił się
-widzę,że już zjadłeś,więc daj pójdę zanieść talerz-powiedziała zmieniając temat bo nie mogła wytrzymać tego bólu jaki tęsknota na niej wywierała
Diabeł został sam w pokoju i nie podnosząc się dalej siedział na łóżku czekając na elfkę.Gdy Lilith wróciła postanowiła zabrać Xazaxa na dół,żeby mógł posiedzieć na świeżym powietrzu,które powinno dobrze mu zrobić:
-choć my na dół,żebyś mógł trochę odetchnąć i przy okazji muszę cię o coś zapytać
-dobrze tylko pomóż mi wstać
Elfka podeszła do niego i pomogła mu wstać.Następnie powoli udali się na zewnątrz karczmy.Na dworze było zimno,a śnieg nadal leżał dość grubo,w niektórych miejscach.Lilith zatem poprowadziła go na odśnieżoną ławkę i razem usiedli.Siedzieli tak chwile w milczeniu przyglądając się gwarowi znajdującemu się koło targu.

Offline

 

#28 2012-01-27 13:26:32

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Gdy tak siedzieli Xazaxowi przypomniało mu się,że elfka chciała z nim porozmawiać,więc zapytał:
-Lilith-powiedział,a elfka wracając z powrotem z zamyślenia popatrzyła się na niego i powiedziała:
-coś mówiłeś?
-tak,pamiętasz chciałaś ze mną porozmawiać?
-ah..tak..-jeszcze raz się zamyśliła i w końcu odpowiedziała diablikowi-chciałam cię zapytać dlaczego zostałeś uwięziony w kopalni trolli?
-a o to ci chodzi..-tym razem sam się zamyślił i przez chwilę błądząc wzrokiem po placu myślał co odpowiedzieć elfce,aż po chwili się odezwał i powiedział-to długa i przykra historia,na pewno chcesz ją usłyszeć?
-tak chciałabym choć trochę się o tobie dowiedzieć-odpowiedziała stanowczo
-dobrze,a więc to było tak:razem z moimi członkami bractwa siedzieliśmy tutaj w karczmie jedząc i pijąc.Podszedł do nas dziwny nieznajomy i powiedział mojemu dowódcy,że ma dla nas wyzwanie,za które nam sowicie zapłaci.Mój dowódca lubiąc wyzwania i też z tego żyliśmy potrzebne nam były pieniądze podjął je bez wahania.Mieliśmy się udać do góry za lasem,w której znajdowała się stara kopalnia,w której gobliny trzymały swoje zdobycze okradając przejeżdżających koło nich jeźdźców.Ów nieznajomy chciał żebyśmy odebrali jego skradziony klejnot i inne rzeczy,które były dla niego ważne.Nie czekając długo udaliśmy się na następny dzień wczesnym porankiem,który był jeszcze pod osłoną ciemności.Gdy doszliśmy na miejsce sprzeciwiłem się przywódcy po raz kolejny.Nie miałem z nim dobrego kontaktu podobnie jak z resztą towarzyszy,ponieważ byłem odmieńcem.Zawsze miałem swoje zdanie i nie kiedy nie podobały mi się wyzwania jak te.Chciałem,żeby zrezygnował bo miałem dziwne przeczucie,że dziwny nieznajomy nas oszukał.Jak się później okazało tak też było.Gdy weszliśmy do środka nie było goblinów ani żadnych rzeczy,których chciał nieznajomy.Natomiast znikąd pojawiło się dużo trolli górskich,z którymi podjęliśmy walkę.Niestety byłem najgłębiej kopalni i zbyt zajęty walką,żeby zauważyć,że reszta grupy się wycofuje zostawiając mnie samego.Po chwili zorientowałem się,że jest coś nie tak i odwracając się w stronę wyjścia nagle dostałem mocno czymś w głowę.Straciłem przytomność i upadłem na ziemie zostając sam z trollami.Na drugi dzień jak się obudziłem leżałem w lochu i po jakimś czasie przyszli po mnie.Zabrali mnie głębiej w kopalnie udając się do ich głównej siedziby zanosząc mnie do ich dowódcy.Mówił coś do mnie,ale nic z tego nie rozumiałem i próbując się z nim dogadać mówiłem do niego,że nie chciałem nic od nich oraz by mnie wypuścili.Jednak nic z tego nie rozumiały i zaczęły mnie bić,a ja nie mogąc się bronić odniosłem ciężkie rany po czym straciłem przytomność.Takiego mnie zastałaś w lochu i pewnie gdyby nie ty na drugi dzień bym już nie żył-powiedział ze smutkiem w oczach
-to naprawdę przykra historia,jak mogli coś takiego zrobić-powiedziała zezłoszczona elfka
-nie lubili mnie,więc nie mieli powodu,żeby mi pomóc
-może tak,ale to i tak jest złe z ich strony
-wiem i mam nadzieję,że więcej ich nie zobaczę-powiedział z obrzydzeniem diabeł
-myślę,że powinieneś się im pokazać i powiedzieć co myślisz na ich temat,a ja na twoim miejscu wyzwałabym na pojedynek dowódcę za taką zniewagę-powiedziała stanowczo elfka
-wiesz myślę,że z tym pojedynkiem to dobry pomysł,ale najpierw muszę powrócić do zdrowia i potrenować,gdyż jest dobrym wojownikiem i ciężko będzie mi z nim wygrać-powiedział po czym się zamyślił
-nie martw się,pomogę ci i pokonamy go razem-powiedziała ochoczo elfka
-dziękuję ci za pomoc,już tyle dla mnie zrobiłaś,nie wiem jak ci się odwdzięczę
-jak będzie trzeba to dam ci znać jeśli będę czegoś potrzebowała-uśmiechnęła się elfka
-dobrze-odwzajemnił uśmiech
-hmm... trochę się rozgadaliśmy,lepiej już chodźmy do środka ogrzać się przy kominku w pokoju
-masz rację,ale czy pomożesz mi iść?=spytał grzecznie diabeł
-oczywiście-odpowiedziała elfka po czym oboje udali się z placu do pokoju.

Offline

 

#29 2012-01-31 11:02:07

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Elfka podniosła diabła i oboje udali się z powrotem do karczmy.Było już wczesne popołudnie,więc zaczęło się zbierać coraz więcej gości.Xazax był jeszcze dość osłabiony,więc elfka postanowiła,że zjedzoną osobno od reszty w swoim pokoju.Gdy położyła diabła do łóżka powiedziała do niego:
-poczekaj tu na mnie,przyniosę coś do jedzenia-uśmiechnęła się i wyszła nie chcąc słyszeć słów protestu od Xazaza
Diabeł nie mając wyjścia został tam,gdzie go zostawiła i czekał z niecierpliwością na strawę.Gdy Lilith zeszła na dół panował straszny gwar jak rano  na targu.Podeszła do baru i poczekała,aż barman obsłuży wcześniej podeszłych do baru gości.Po pewnym czasie podszedł do niej i powiedział:
-co ci podać?
-poproszę podwójną porcje dla mnie i rannego znajomego
-zaraz ci dam,ale powiedz mi jak on się czuje?
-jak na razie lepiej,ale jeszcze trochę minie zanim dojdzie do w pełni sił-a po chwili dodała-gdybym miała odpowiednie zioła mogłabym mu przyrządzić wywar,który nauczyła mnie matka,ale nie sądzę,żebym je tu znalazła-po czym posmutniała
-a o jakie zioła ci chodzi?-spytał zaciekawiony szykując strawę
-jest ich kilka,ale brakuje mi jednego głównego składnika,nagietka lekarskiego
-a patrzyłaś,czy jest gdzieś na bazarze?
-nie,a sprzedają tu gdzieś zioła lecznicze?
-z tego co wiem to co pewien czas przyjeżdża tutaj nieznajomy,a zwą go Willy
-Willy?nie brzmi strasznie
-jego imię nie,ale na jego widok każda istota ma się na baczności
-czy komuś coś zrobił?
-z tego co wiem to nie,ale zapytaj u niego-dodał-słyszałem,że sprzedaję różne rzeczy,więc może będzie miał to co potrzebujesz
-dobrze,dziękuje za pomoc
Po czym elfka wzięła ze sobą strawę i zaniosła ją do pokoju.Xazax nie siedział już w łóżku tylko czekał na nią przy stole.Ggy elfka weszła powiedziała do niego:
-już jestem i mam dobre nowiny
-tak,a jakie?
-może uda mi się załatwić potrzebne zioła do szybszego wyleczenia ciebie-powiedziała kładąc jedzenie na stole
-a jak chcesz to zrobić?
-barman powiedział mi o nieznajomym przejeżdżającym często przez tą mieścinę
-kto to jest?
-nazywa się Willy i podobno handluje różnymi rzeczami i jak mówił wygląda strasznie,więc każdy się go tu boi
-to śmieszne-odpowiedział rozbawiony diabeł
-wiem,ale spróbuję go dziś znaleźć,a teraz jedzmy
-dobrze,a iść z tobą?
-nie,poradzę sobie-uśmiechnęła się elfka
Siedzieli w ciszy jedząc.Lilith rozmyślała co może zrobić,żeby jak najszybciej zregenerować siły diabła.Po zjedzeniu,elfka upewniła się czy ma wszystkie potrzebne zioła i wyszła z pokoju.Wzięła ze sobą puste misy i kufle.Następnie położyła je na barze i zapytała barmana:
-gdzie mogę znaleźć Williego?
-poszukaj go na targu albo w innej tawernie bo tutaj go nie widziałem
Po czym wyszła na zewnątrz.Na dworze kręciło się jak zawsze dużo osób.Szła kierując się w stronę targu.Jak zauważyła było tam jeszcze kilku handlarzy i kupców.Rozglądała się za ową straszną postacią,ale nie mogła nikogo takiego dojrzeć.Nie chcąc tracić czasu podeszła do najbliższego sprzedającego i zapytała:
-przepraszam cię panie,ale wiesz gdzie mogę znaleźć Williego?
Handlarz zdziwił się bardzo,że tak krucha istota jak elfka może go szukać.Lilith domyśliła się,że może zastanawiać się co może od niego chcieć,więc jeszcze dodała:
-szukam czegoś,więc widziałeś go tu?
-tak,nie dawno zebrał swoje rzeczy i poszedł w stronę budynku po prawej
-dziękuje za pomoc
Po czym odeszła kierując się w stronę budynku.Po chwili zobaczyła ogromną zakapturzoną postać,która stała oparta o budynek i paląca cygaro.Domyśliła się,że to musiał być Willy.Teraz wiedziała dlaczego wszyscy się go boją.Był naprawdę duży,barczysty i gdy spojrzał na elfkę,zauważyła coś jeszcze.Miał dużo różnych tatuaży i blizn,które dodawały jego osobowości,wrogości do innych.Musiał je zdobyć na wyprawach-domyśliła się elfka.Jednak z jej zamyśleń wyrwał ją ton jego głosu:
-na co się patrzysz elfie?-krzyknął Willy
-czy ty jesteś Willy?
-tak,czego chcesz?
-szukam zioła lekarskiego,czy masz jakieś przy sobie?-powiedziała stanowczo elfka,żeby pokazać mu,że się go nie boi
-mam,a jakiego potrzebujesz?-po czym zmienił ton głosu
-nagietka lekarskiego-odpowiedziała
-służy do leczenia ran co pewnie wiesz,ale ty ich nie masz,więc po co ci one?
-potrzebne dla znajomego,to on jest ranny
Willy skończywszy palić fajkę,wyciągnął worek,a następnie otworzył go.Wsadził tam rękę i po chwili wyciągnął pomarańczowy kwiat i powiedział:
-powinien ci wystarczyć jeden-po czym podał go elfce
-dziękuje-Lilith zabrała kwiat i schowała
-należy się sześć monet-po czym elka wyciągnęła kilka monety i zaczęła odliczać
-proszę-podała je Williemu i powiedziała-dziękuje za pomoc
-jeśli będziesz czegoś potrzebowała,będę tu jeszcze kilka dni
-dobrze
Uśmiechnęła się i odeszła kierując się w stronę karczmy,gdzie czekał na nią Xazax.

Offline

 

#30 2012-02-02 20:37:47

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Lilith przechodząc przez targ zauważyła dziwne zachowanie pozostałych osób.Jak nigdy wszyscy się za nią oglądali jakby byli pełni podziwu,że taka osoba miała odwagę podejść do strasznego Williego.Zdziwiła się trochę i starała się nie zwracać na to uwagi.Po chwili była już przy tawernie,więc nie zwlekając weszła do niej i podeszła od razu do barmana.Poczekała chwile,aż znajdzie dla niej czas i powiedziała:
-udało mi się znaleźć zioło to co ci mówiłam
-to dobrze,a gdzie?-spytał zaciekawiony barman
-u Williego-odpowiedziała i znowu poczuła wzrok różnych osób na sobie i dodała-czy powiedziałam coś nie tak?
-nie tylko ludzie po prostu się go tu boją-odpowiedział spokojnie barman
-w takim razie muszą mieć jakiś powód,powiedz mi co się stało
-nie wiem dokładnie co się wydarzyło,ale ma to związek z łańcuchem z syrylin
-a co to za łańcuch?-zapytała ciekawa elfka
-wiem,że posiada jakąś moc,a przynajmniej tak tu o nim mówią,ale nigdy go nie widziałem na własne oczy
-a jaki on ma związek z Willym?
-podobno kiedyś próbował go zdobyć od nikczemnych istot w górach,ale mu się nie udało i dlatego teraz tak strasznie wygląda
-to dlatego się ludzie go boją?
-też,ale myślą,że może być on w pewnym sensie opętany przez jego moc,która go tak zraniła
-to bardzo ciekawe co mówisz i chętnie z nim więcej na ten temat porozmawiam
-wolałbym,żebyś się trzymała od niego z daleka bo nigdy nie wiadomo co się dzieje z tym Willym,może naprawdę jest zły i opętany przez moce łańcucha
-dlatego chcę się przekonać czy to prawda-po czym uśmiechnęła się do barmana i odeszła
Weszła na górę po schodach,a następnie do pokoju.Xazax odpoczywał w łóżku.Nie chcąc go budzić elfka zabrała się od razu za przyrządzenie wywaru.Zagotowała wodę na ogniu w garze i wrzucała po kolei swoje zioła.Następnie w języku elfów zaczęła wymawiać zaklęcie,które miało pomóc w przygotowaniu wywaru.Po chwili z wywaru wyleciał siwy dym,który uniósł się i zaraz opadł z powrotem do gara.Po czym ściągnęła gar z ognia stawiając go na piecu,żeby ostygnął.Potem wyciągnęła materiał,na który nałożyła ciepłą maź.Następnie podeszła do diabła i powiedziała budząc go:
-Xazax obudź się i pokaż zranione miejsce
-Lilith co ty chcesz zrobić?
-chce nałożyć ci maść,żeby cie szybciej uleczyć
-ah.. dobrze-powiedział zaspany i pokazał swoją najgłębszą ranę
-jak tam ten straszny Willy-zapytał
-jak dla mnie nie jest zły,ale dowiedziałam się od barmana,że krąży tu legenda o nim-mówiąc to elfka nałożyła materiał wokół rany
-ałć-syknął diabeł i dodał-trochę boli,a jaka legenda?
-przepraszam,ale pomoże ci to-i dodała-jeśli chodzi o legendę to podobno jest on opętany przez łańcuch z syrylin
-słyszałem o tym łańcuchu kiedyś,ale nie wiedziałem,że może mieć jakaś moc opętania
-ja też jakoś w to nie wierze-powiedziała elfka uśmiechając się
-muszę koniecznie go poznać
-oczywiście,ale poczekajmy z tym do jutra
-tak,wiem Lilith
-to dobrze,a teraz leż i nie ruszaj się,a jutro rano ci to ściągnę
-tak długo?-powiedział zdziwiony
-tak chyba,że nie chcesz jutro wstać na nogi-zaśmiała się wiedząc,że chce
-bardzo śmieszne-powiedział urażony diabeł
-nie gniewaj się,a obiecuję,że jutro wszystko się ci zagoi
-obyś miała rację i nie wiem co bym bez ciebie zrobił-powiedział z podziękowaniem
-jakoś mi się odwdzięczysz-uśmiechnęła się i zabrała do sprzątania po wywarze

Offline

 

#31 2012-02-13 19:58:12

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Gdy Lilith sprzątała Xazax z powrotem zasnął.Elfka zastanawiała się przez chwilę dlaczego diabeł może być tak bardzo śpiący skoro nie powinien być tak zmęczony przez ciągłe leżenie w łóżku.Musiał się rozleniwić-pomyślała w myślach elfka,po czym się zaśmiała.Po pewnym czasie skończyła sprzątać pokój i zapaliła w kominku.Przez zbliżający się zmierzch zaczęło się robić chłodniej dlatego musiała ciągle pamiętać o jego rozpaleniu,żeby żadne z nich nie zmarzło,a zwłaszcza Xazax,który najbardziej potrzebował ciepła.Po wykonaniu wszystkich czynności elfka z powrotem zeszła na dół do barmana.W tawernie nie było już zbyt wiele gości,więc i właściciel pozwolił sobie na chwile odpoczynku i jedzenia.Dlatego Lilith nie chcąc mu przeszkadzać przystanęła na chwilę przy oknie i rozglądnęła się co dzieje się na zewnątrz.Tam również panował spokój,ale zapadający zmrok przyniósł ze sobą kolejnego tajemniczego gościa,który wchodził przez bramę po sprawdzeniu przez dozorcę.Ciekawe kto to może być-pomyślała elfka.Owa postać poruszała się za swobodnie jak na człowieka czy przejeżdżających tu różnych osobowości.Na dodatek Lilith zauważyła,że owa zakapturzona postać nie niesie ze sobą żadnego bagażu i przybyła tu bez żadnego wierzchowca.To bardzo dziwne-pomyślała elfka-muszę być bardziej ostrożna bo nie wiadomo jakie to zło się czai w mroku.Gdy o tym pomyślała,aż przeszły ją ciarki.Tym bardziej,że owa postać kierowała się w stronę tawerny.Nie trwało to długo,gdy nagle weszła do niej.Przez chwilę przystanęła na progu i rozglądnęła się w około.Popatrzyła również na elfkę,która w ciemnościach zakapturzonego nieznajomego zobaczyła jasno czerwone święcące się oczy.Co to może być-zdziwiła się elfka,ale nie miała odwagi,żeby ruszyć się z miejsca.Podejrzana osoba weszła do środka i podeszła do barmana.Bardzo cicho o coś zapytała,a barman jej odpowiedział.Widać nie była zadowolona z odpowiedzi,ponieważ szybko zerwała się z miejsca i ruszyła w stronę wyjścia.Po chwili już jej nie było i znikła w ciemnościach miasta.Elfka z zainteresowanie prędko podeszła do barmana i zapytała:
-kto to był?
-jakiś wampir-odpowiedział z obrzydzeniem
-co?to one istnieją?co chciał?-powiedziała zszokowana
-niestety tak,ale rzadko można je tu spotkać,a pytał o Williego
-co,a co od niego chciał?
-nie wiem,ale sądzę,że może być zainteresowany owym łańcuchem,o którym już rozmawialiśmy
-to bardzo ciekawe,musi mieć jakąś dużą wartość skoro ktoś taki się o to pyta,a co mu powiedziałeś?
-musi być gdzieś w mieście,ale nie wiem gdzie
-widać było,że się zdenerwował
-nie mam zamiaru żadnemu z nich pomagać
-rozumiem,a wiesz może gdzie można znaleźć ten łańcuch?
-a co chcesz zrobić?-spytał zdziwiony barman
-chętnie się nim zaopiekuję-zaśmiała się elfka i dodała-żartuje,to wiesz gdzie go znaleźć?
-nie,ale Willy będzie wiedział
-to muszę jutro z nim porozmawiać
-była dzisiaj tutaj pewna kobieta,która mówiła,że jej syn został porwany przez potwory z gór,więc możesz tam go poszukać
-to bardzo ciekawa propozycja i jutro bardzo chętnie się tam przejdę z Xazaxem
-a jak on się czuje?
-dałam mu maść i do jutra powinien wyzdrowieć
-dasz mi może kolację?
-jasne już szykuje
Lilith czekała pewien czas,przez który zastanawiała się czy związek porwania dziecka może łączyć się ze starym łańcuchem z syrylin.Pomyślała,że koniecznie musi powiedzieć o tym Xazaxowi,więc wzięła kolacje i zaniosła ją na górę.W komnacie czekał Xazax,który nadal leżał w łóżku.Elfka postawiła jedzenie na stole i obudziła diabła:
-Xazax wstawaj,przyniosła kolacje
-już wstaje
-muszę ci coś powiedzieć co się dowiedziałam
-co takiego się stało?
-zeszłam na dół i zgadnij kto się zjawił tutaj w tawernie?
-Willy?-strzelił diabeł
-nie,wampir
-co,już dawno żadnego nie widziałem
-a znasz jakiegoś?
-tak,ale opowiem o tym kiedy indziej,a co się dowiedziałaś?
-wampir też szuka łańcucha i dziś został porwany syn pewnej kobiety przez potwory w górach
-myślisz,że może to mieć jakiś związek?
-też o tym pomyślałam-powiedziała elfka-nie sądzisz,że to może być trop?
-wszystko możliwe ale trzeba porozmawiać z Willym-powiedział diabeł jedząc kolacje
-też tak myślę,więc pójdziemy do niego rano i potem wyruszymy w góry
-skąd ten pośpiech Lilith?
-ah nie mogę sobie wyobrazić co ta biedna matka może teraz czuć,więc bardzo bym chciała ulżyć jej w cierpieniu i znaleźć jej syna
-rozumiem,chętnie ci pomogę,ale musimy się wszystkiego dowiedzieć,żeby być przygotowani
-tak masz rację-odpowiedziała elfka kończąc strawę
Po czym zebrała miski i poszła odnieść je barmanowi.Gdy zeszła na dole był zajęty,więc położyła je na blacie i wróciła z powrotem do pokoju.Następnie położyła się z Xazaxem spać.

Offline

 

#32 2012-02-20 11:29:35

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: przygody Lilith

Obudziwszy się rano elfka przez wpadające do komnaty promienie słońca zobaczyła,że jest sama.Była zdziwiona,że Xazaxa nie ma koło niej.Gdzie on może być-pomyślała elfka,po czym zobaczyła bandaże leżące na stole,które miał na sobie diabeł.Musiało mu się polepszyć-pomyślała i na samą myśl się rozpromieniła.Nie chcąc już dłużej leżeć w łóżku,wstała i ubrała się.Następnie zeszła na dół zamykając za sobą drzwi.Gdy zeszła na dół zobaczyła,że Xazax siedzi przy stole i je śniadanie.Zezłościła się,że jej nie obudził,więc czym prędzej podeszła do niego i powiedziała:
-witam pana nieznajomego,jak smakuje śniadanie?
-witam panią,a bardzo dobrze-po czym roześmiał się i dodał-przepraszam,że cie nie obudziłem,ale pomyślałem,że sam pójdę porozmawiać z Willym,żebyśmy mogli szybciej wyruszyć
-a byłeś u niego?-zapytała elfka
-jeszcze nie,a tak poza tym czuje się dobrze-opowiedział diabeł
-zauważyłam i poczekaj na mnie to pójdziemy razem do Williego tym bardziej,że nie wiesz gdzie go szukać
-a ty wiesz?-odpowiedział zaskoczony Xazax,po czym ponownie się roześmiał
-zaraz się dowiem
Po czym elfka udała się do barmana.Poczekała chwile przy barze,aż do niej podejdzie i powiedziała:
-witaj,jak się dziś miewasz?
-witaj,dziękuje dobrze
-mogę prosić śniadanie?
-dobrze tylko ciekawe,że twój towarzysz na ciebie nie poczekał
-wiem,ale tak już ma w swoje naturze
-niecierpliwy?
-niestety,a wiesz może gdzie znajdę Williego?
-z tego co słyszałem powinien być dalej na targu
-dziękuje za informacje
-proszę-i podał elfce śniadanie
Lilith wzięła i podeszła do stołu Xazax,siadając na przeciwko niego.Diabeł kończył jeść,ale poczekał z grzeczności na elfkę dopijając jeszcze swoje piwo.Lilith nie guzdrząc się zabrała się za jedzenie i po pewnym czasie skończyła.Odchodząc od stołu powiedziała do diabła:
-dowiedziałam się gdzie jest Willy,więc choć ze mną
-dobrze,prowadź
Elfka odniosła szybko talerze i wyszła z Xazaxem z tawerny.Kierowała się w stronę targu jak poinformował ją barman.Na dworze panował już mały chaos,ale mimo wszystko zimno,które przyniosła zmieniająca się pora roku.Na szczęście elfka i diabeł byli ciepło ubrani,więc nie przeszkadzało im to.Po drodze mijali różnych ludzi i osoby,które je nie przypominały.Wszystkie natomiast przyglądały się owej parze z zaciekawienie,a zarazem strachem jakby mieli przynieść ze sobą jakieś nieszczęście.Nie przejmując się tym jednak elfka i diabeł szli dalej na przód.Po pewnym czasie Lilith dostrzegła Williego i podeszła do niego bez wahania.Rozpoznając ją Willy powiedział:
-to znowu ty,ale tym razem przyszłaś z ochroną-zadrwił z elfki
-nie potrzebuje jej-oburzyła się Lilith i dodała-mam do ciebie sprawę
-jaką?-spytał zaciekawiony
-musimy porozmawiać na osobności- i dodała-chodzi o łańcuch syrylin i wampira
-rozumiem-po czym zaczął zbierać swoje rzeczy i dodał-a to musi być twój znajomy,którego chciałaś uleczyć
-tak to ja-dodał diabeł
-widać,że elfka ci pomogła-po czym lekko się uśmiechnął i udał się w to samo miejsce co wcześniej widział się z elfka
Oboje podążyli za nim i przystanęli za budynkiem,a Willy podpalił cygaro i zapytał:
-co chcecie wiedzieć?
-był wczoraj u ciebie wampir?-zapytał pierwszy diabeł
-tak,znalazł mnie
-a co chciał?pytał o łańcuch?
-tak pytał i powiedziałem,gdzie może go znaleźć
-dlaczego?po co mu on?-zapytała elfka
-jest bardzo kosztowny i ma pradawną moc
-rozumiem,a czy to prawda co ci zrobił?ludzie o tym tu gadają,że cie zranił-spytał diabeł
-tak to prawda,ale tylko po części
-jak to?-spytała elfka
-miałem na niego kupca,ale nie udało mi się go zdobyć przez zbyt dużą przewagę orków czających się w górach i to też dzięki nim mam takie blizny,a co chcecie go zdobyć?
-chętnie mu się przyjrzę,ale słyszeliśmy,że został porwany chłopiec i to o niego się martwimy-odpowiedziała elfka
-rozumiem i myślicie,że to one go porwały
-tak,a wiesz coś na ten temat?-zapytał diabeł
-nie,ale kiedyś słyszałem,że tylko ktoś o czystym sercu może wziąć łańcuch i nim władać,więc dziecko mogłoby im pomóc tylko musieliby je przeciągnąć na swoją stronę
-a gdzie możemy ich znaleźć?
-z tego co słyszałem byłaś już w tej jaskini po niego,ale została zawalona prawda?
-skąd to wiesz?-powiedział diabeł
-w tym mieście dużo się mówi jak sami się już przekonaliście
-a jest inne wejście do jaskini?myślałam,że pozostałe orki zginęły jak zawaliła się jaskinia,a jednak jeszcze jakieś ocalały-dodała elfka
-jest ich bardzo dużo i szybko się mnożą,więc powinniśmy ich jak najszybciej znaleźć
-jak to my?-powiedzieli oboje
-potrzebujecie pomocy bo sami nie dacie rady
-w sumie masz rację,ale Xazax potrzebuje wierzchowca
-mogę wam go załatwić od znajomego,a później oddacie mi monety
-dobrze,w takim razie spotkajmy się za nie długo z powrotem przy bramie-powiedziała elfka
-dobrze-powiedział Willy i zgasił fajkę,a następnie odszedł
Elfka i diabeł udali się do tawerny po potrzebne rzeczy na wyprawę.Spakowali broń i jedzenie od barmana w razie potrzeby nocowania w lesie.Następnie udali się do stajni po Brego i stawili się pod bramę.Chwilę później pojawił się Willy z wierzchowcami i powiedział do Xazaxa:
-proszę to twój wierzchowiec diable-po czym podał mu lance czarnego konia
-dzięki
-nie ma za co,a teraz ruszajmy
Po czym wsiadł na białego konia i diabeł z elfka wsiedli na swoje.Następnie wybiegli po kolei za bramę za prowadzącym Willym.

Offline

 

#33 2012-07-04 21:12:32

 ewelina89

Zwykły obywatel

Skąd: Prudnik/Opole
Zarejestrowany: 2012-03-05
Posty: 3

Re: przygody Lilith

Lilith wraz z Xazaxem trzymali się blisko siebie zaraz za Willym.Pędzili przed siebie jakby ktoś ich gonił.Po chwili elfka odezwała się do diabła:
-nie sądziłam,że się nam tak spieszy
-ja też-odparł diabeł i dodał-jak tak dalej pójdzie konie nam padną z wyczerpania
Nagle elfka przyspieszyła i wyprzedziła Williego.On stanowczo zwolnił i zdenerwowany krzyknął:
-czyś ty oszalała elfico?chcesz zabić konie?
-ja-odezwała się zdziwiona elfka-jak  na razie to ty je za bardzo męczysz
-dobra zwolnijmy bo i tak już jesteśmy blisko
Lilith spojrzała przed siebie i zobaczyła jasną łunę na końcu drogi.Las się kończył,co oznaczało,że zaraz wybiegną przed jaskinie.
-zatrzymajmy się tutaj na chwile-krzyknął Xazax
Po czym wszyscy się zatrzymali i zsiedli z koni.Elfka odezwała się jako pierwsza nie dając nic powiedzieć od razu Williemu.
-powinniśmy ukryć konie i spróbować się zakraść z innej strony bo od tej czuje ten straszny smród Orków,a wolałabym uniknąć walki z nimi
-masz racje-dodał Xazax-ale widziałaś gdzieś drugie wejście?
-jest kawałek dalej-wtrącił się Willy-Orki zawsze robią drugie wejście w razie możliwości ucieczki
-ucieczki?jest coś czego się boją?-spytał zdziwiony Xazax
-z tego co słyszałem tak,a między innymi ognia i wampirów
-jeśli jeden z nich przybył tu przed nami to rozumiem,że nie mamy tu czego szukać-dodała zezłoszczona elfka
-spokojnie Lilith-odpowiedział Willy-przyjechaliśmy tu po coś i nie wrócimy z pustymi rękami bez walki,nieprawdaż?
-masz rację-po czym elfka uśmiechnęła się lekko
Po krótkiej wymianie zdań,wszyscy udali się głębiej w las,gdzie zostawili przypięte konie,a następnie ruszyli w kierunku jaskini.

Offline

 

#34 2012-07-04 21:26:03

 ewelina89

Zwykły obywatel

Skąd: Prudnik/Opole
Zarejestrowany: 2012-03-05
Posty: 3

Re: przygody Lilith

Przed jaskinia nie zauważyli nikogo.Nie tracąc czasu weszli po kolei do środka.Pierwszy Willy,a potem Lilith i Xazax.W jaskini było ciemno,więc Willy po chwili wyciągnął pochodnię i podpalił ją,żeby zobaczyć dokąd zmierzają.Było jeszcze wczesne rano,dlatego też w pieczarze było słychać głośne chrapanie,które stawało się coraz intensywniejsze razem z przykrym zapachem rozkładających się resztek jedzenia leżących po całej jaskini.Gdzieniegdzie leżały różnej długości kości co znaczyło,że pieczara wydawała się z każdym bliższym krokiem straszniejsza.Po krótkim czasem doszli do rozwidlenia dróg.Zatrzymali się i Willy powiedział:
-sądzę,że jedna prowadzi do głównej komnaty,a druga do więzienia tylko nie wiem,którą powinniśmy iść
-niech się rozglądnę
Powiedziała elfka i podeszła najpierw do prawej strony i unosząc głowę do góry rozglądnęła się dookoła.Po chwili odezwała się:
-mój ojciec zawsze mi mówił ,,Jeśli się zgubisz kochana Lil kieruj się nos i idź tam gdzie mniej śmierdzi''
Po czym wszyscy się roześmiali i powiedzieli:
-jestem za-odpowiedzieli równocześnie Xazax i Willy
-to gdzie mniej śmierdzi?-zapytał Willy
-tu z prawej i myślę,że to droga do lochów-odpowiedziała elfka
-w takim razie prowadź-powiedział Xazax
Następnie Willy podał pochodnię elfce i puścił ją przodem i poszli za nią.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset vhs poznań