DragonLance Forum

Forum dla fanów DragonLance, książek fantasy oraz RPG.


#1 2011-09-10 10:41:46

Xazax

Mistrz podziemi

Zarejestrowany: 2011-08-24
Posty: 773

"Zbroja śmierci"

Kiedy tak szli Lilith nagle się zatrzymała i zboczyła ze ścieżki którą podążali, reszta grupy do pewnego momentu prowadziła ją wzrokiem, po czym wszyscy poszli za nią zdziwieni jej zachowaniem. Elfka przykucneła przy jednym z licznych krzewów i zerwała dziwny czerwony kwiat. Wyglądał jak róża, jednak płatki były spiczaste jak zęby i przypominał konsystencją szkło.
- Co to za kwiaty? spytał Artur
- T osą róże Nuitari - Odpowiedziała Lilith
- Pierwsze słyszę - Stwierdziła z zaciekawieniem Elena
- Te kwiaty nie mają nasion, zwykłe róże zamieniają się w Nuitari kiedy w pobliżu niewinna krew przeleje si z czynu istoty z piekielnego eteru - Elfka wstała i popatrzała po towarzyszach.
- Zaraz, zaraz - przerwał Artur - Chcesz powiedzieć że ktoś przywołał diabła do świętego lasu? - Dokończył z uśmiechem
- Bardzo śmieszne - Xazax spojrzał na Artura z pogardą
- Wybacz - zaśmiał się Drow
- To nie jest śmieszne - zakończyła Lilith
- Co mamy robić? - Spytał zdenerwowany Artur - Nasza czwórka ma iść z pochodniami w las i szukać demonów?
- Jeśli coś zostało przywołane to napewno nie przypadkiem- Dodała Elena - myślę że musimy się rozejrzeć.
- Daleko nie musimy szukać. Przed nami wieża - Stwierdził Artur.
Lilith zorientowała się że Drow nie żartuje, jego oczy w cemności widziały dużo więcej.
- Ruszajmy więc - Stanowczo rozkazał Xazax
I ruszyli do przodu. Xazax od razu poczuł zmianę w zachowaniu Lilith, wiedział że coś musi się wydarzyć. Doszli do progu, wieża miał dwa piętra, była okrągła i całość porastały Nuitari. Drzwi nie miały klamki.
- Magiczny mechanizm - Artur stwierdził to co było oczywiste
Xazax wyciągnoł z plecaka coś co przypominało sztylet wykonany z sirlin. Dotknoł nim drzwi i już wszyscy wiedziali że nie mają do czynienia z potężną magią.
Pewnym krokiem weszli do środka.
W pomieszczeniu było ciemno, jednak magiczne światło rozświetliło je. Nie było tak ciasno jak wygłądało z zewnątrz. Pomieszczenie było pokojem gościnnym. Po lewej stronie przy oknie stał stół i cztery krzesła, na ziemi leżał nieduży dywan, po prawej stała duża skrzynia, a po środku skręcane schody prowadzące na piętro. Wszyscy spojrzeli na skrzynię mając w głowie tylko jedno "Artefakty". Artur i Xazax podeszli i zbadali zamek.
- Bez klucza nie otworzymy - stwierdzili wspólnie.
Nie pozostało nic innego jak piętro. Artur ruszył w stronę schodów. Po chwili zatrzymał się jednak. Tupnoł mocno w dywan i wszyscy usłyszeli głuche echo.
- Piwnica - powiedział Drow
Nagle runął na ziemię. Dywan na którym stał zerwał się do pionowej pozycji i obalił go. Artur przywalił głową w klapę do piwnicy która była strzeżona przez ożywiony dywan.
"Napastnik" uniusł się próbując chwycić ofiarę. Xazax błyskawicznie sięgnął po ostrza. Lilith jednak ubiegła go. Doskoczyła do dywanu, błyskawicznie chwyciła go obiema rękami. Zamkneła oczy i dzwięcznie wypowiedziała
- SHIRAK
Dywan stanął w płomieniach by po chwili w postaci popiołu upaść na Artura i Elfkę.
- PIĘKNIE! - Wykrzyczała Elena z wielkim gniewem w głosie. Xazaxa przeszły ciarki i wyszedł z pomieszczenia na zewnątrz
- WIĘCEJ TAKICH AKCJI - Dodała tonem jakim mamusia karci dziecko, masakrując wzrokiem Drowa - PRYMITYWNA PUŁAPKA CIĘ POWALIŁA! JESTEŚ ZBYT PEWNY SIEBIE ARTURZE! MUSISZ MYŚLEĆ NAD CZYNAMI PRZEZ TWOJĄ NIEUWAGĘ MOŻEMY UCIERPIEĆ WSZYSCY!
Artur bez słowa wyszedł na zewnątrz i zaczął otrzepywać się z popiołu, nawet nie zauważył że diabeł wyszedł przed nim.
- Co Cię tak ruszyło - Spytał Xazaxa
- NIe moge wytrzymać jak słyszę jej krzyki i repremendy. Chyba nie dociera do niej że juz nie jest Generałem - Wyszeptał Diabeł
- Przywykniesz - Parsknął Artur
- Niezłe salto Drowie - Zmienił temat diabeł
- Idziecie z nami panowie? czy mamy dać sobie rade same? - Ton Eleny sprawił że oboje popatrzeli na siebie i uśmiechneli ze zrozumieniem.
Weszli do środka, Elena pomagała Lilith pozbyć się popiołu z włosów.
Xazax otworzył klapę i czwórka ujrzała kamienne schody prowadzące na dół. Ostrożnie zeszli po nich, w środku zapaliło się magiczne światło i ujawniło się wnętrze piwnicy. Wszystko wskazywało na to że byli w laboratorium. Pracownia podobnie jak reszta kompleksu była okrągłego kształtu, do ścian przywarte były blaty po całej szerokości a na nich różnego rodzaju kociołki i fiolki.
Zaczeli przeszukiwać pomieszczenie, Xazax znalazł bandaże i schował je od razu do plecaka.
- Mam coś - zawiadomił resztę Artur pokazując im klucz.
Wszyscy pośpiesznie ruszyli na górę, klucz idealnie pasował do skrzyni. Zawiedli się trochę otwierając ją, nie było tam bowiem żadnych skarbów ani magicznego oręża. Zamiast tego cała masa ksiąg i zwojów. Elena wzieła jeden i rozwinęła. Była to mapa z napisem "Widmowe ostrze"
Nagle z piętra usłyszeli w jednym momencie piski przerażonej dziewczynki i płacz niemowlęcia.
Bez zastanowienia wbiegli po schodach obnażając ostrza.
Piętro było oświetlone świecami, na ziemi leżały dwa ciała , jedno należało do maga, a drugie było tak zmasakrowane że nie dało się go zidentyfikować.
Oboje leżeli na pentagramie wymalowanym za pomocą krwi zmasakrowanej ofiary. W obrębie penatagramu biegała dziweczynka odpędzając się od dziwnego nietoperza.
Nieopodal na ziemi leżało niemowlę.
Lilith zorientowała się że stwór nie jest nietoperzem a impem który próbuje ugodzić ofiarę swoim zatrutym ogonem. Elfka bez zastanowienia wskoczyła w pentagram by uratować dziewczynkę.
Za plecami usłuszała tylko- LILITH NIE! -
Dziewczynka zamieniła się w drugiego Impa i obydwa na zmianę zaczęły godzić ją ostrzami, Xazaxowi krew zawrzała. Z Impetem wpadł w pentagram wypychając z niego nieprzytomną już Lilith. Nagle wszystkich ogłuszyło i oślepiło. Elena doszła do siebie po chwili. Pentagramu ani Impów już nie było. Na Ziemi leżał Nieprzytomny i blady jak ściana Xazax, nie był ranny. Lilith próbowała się do niego doczołgać przytrzymując swoje rany z których wydzielała się zielona posoka.
- Otoczyć wieżę ! - Usłyszeli głos z okna.
- Straż Elfów - Wymamrotał wystraszony Artur


"Żaden zwykly śmiertelnik nie mógl stać przed tymi przerażającymi, spowitymi w calun wrotami i nie oszaleć z nienazwanej grozy. żaden zwykly śmiertelnik nie móglby przejść nietknięty między strażniczymi dębami.
lecz Raistlin stal tam. stal tam spokojnie, bez strachu... "

Offline

 

#2 2011-12-15 22:13:10

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: "Zbroja śmierci"

Lilith nie mogąc dotrzeć do Xazaxa przez swoje otwarte i strasznie pieczące rany przystanęła na chwilę,żeby odpocząć i zaczekać,aż ktoś pomoże się jej podnieść.Przez jakiś czas jad zadany przez impy ogłuszył ją i nie wiedziała co się z nią dzieje.Nie usłyszała też,że na dole przybiegła straż elfów.Gdy już trochę oprzytomniała zobaczyła jeszcze raz Xazaxa leżącego nią na ziemi i stojących obok nich resztę drużyny,którzy byli nadal w szoku.Nie czekając dłużej,aż ktoś pomoże jej wstać spróbowała się podnieść,ale bez skutku.Spróbowała jeszcze raz,ale po chwili się poddała i powiedziała:
-dopiero co przybyliśmy do miasta i od razu wpakowaliśmy się w kłopoty-ledwo zaśmiała się,a reszta drużyny oprzytomniała i odpowiedziała jej również śmiechem
-jak się czujesz Lilith?-zapytał wstając już Xazax
-a jak mogę się czuć,gdy jestem ranna?raczej kiepsko-odpowiedziała smutna elfka
-Elena pomóż mi ją podnieść-powiedział Xazax po czym oboje ją podnieśli
-dzięki-powiedziała ledwo sycząc z bólu,gdy zaraz weszła straż elfów
-Nic ci nie jest?-spytała Elena. Elfka ledwo trzymała się na nogach, zapewne gdyby nie pomoc wampirzycy i Xazaxa runęłaby na podłogę. Gdy przyjrzała sie twarzy jednego ze strażników, rozpoznała w nim kogoś znajomego. Niestety zanim zdążyła sobie przypomnieć imię elfa, opadła zupełnie z sił i straciła przytomność. Artur chwycił ją w ramiona, przez co Xazaax przesłał mu gniewne spojrzenie.
-Nie gniewaj się. Przed nami długa droga, a ty też jesteś ranny, więc...
-Rozumiem.- odparł Diabeł.-Cholerne impy!-krzyknął po chwili
-Jeżeli coś jej się stanie, to wy za to odpowiecie!-wygrażał wściekły w stronę elfów. Straż stała z boku i obserwowała w zaskoczeniu wojowników. Diabeł, elfka, drow i wampirzyca w jednym miejscu, na dodatku wyglądali na zaprzyjaźnionych. Przywódca straży, który jako jedyny spoglądał na całą sytuację ze spokojem, melodyjnym głosem spytał Elenę:
-Kim jesteście i co robicie w naszej wieży obserwacyjnej?-Elena spojrzała na Lilith. Jej rany były poważne, a jad już od dłuższego czasu krążył w jej żyłach. Potrzebna jej była natychmiastowa pomoc. Wampirzyca nie dysponowała tak silnymi zaklęciami witalnymi, aby wyleczyć wszystkie rany Lilith bez naruszania własnej energii życiowej. Po chwili wahania położyła jednak dłoń na czoło elfki i w skupieniu wyszeptała:
-Meritinia Insendia...-na chwilę straciła równowagę, gdyż do wykonania tego czaru zużyła ogromną ilość energii.
Lilith przed oczami miała tylko zmartwioną twarz Artura, który wciąż trzymał ją w ramionach. Niepewna sytuacji, jak gdyby nigdy nic, wstała na równe nogi. Chciała obejrzeć swoje rany, ku zdziwieniu wszystkie zniknęły.
Przywódca powtórzył pytanie:
-Kim jesteście i co robicie w tej wieży?
Lilith dobrze znała ten głos, odwróciła się w stronę, z której dochodził owy głos.
Wspomnienia wróciły...
-Garet-pomyślała elfka-nie to nie możliwe,co on by tu robił-przez chwilę zastanawiała się czy słuch ją nie myli,gdyż przez jakiś czas nie widziała zbyt dobrze pod wpływem czarów Eleny.Odwróciła się w jej stronę,żeby zobaczyć czy wszystko z nią w porządku,ale elfka ledwo trzymała się na nogach,a Xazax stał obok i przytrzymywał ją,żeby nie upadła.Elena spojrzała na nią i uśmiechnęła się do Lilith,która go odwzajemniła i powiedziała cicho-dziękuję.Po chwili poczuła,że ktoś również ją przytrzymuje i był to nadal Artur,którego wcześniej zauważyła,ale tym razem miał mniej zmartwiona minę.Nie tylko on zauważył,że Lilith jest zaskoczona widokiem straż elfów,w której znajduje się jej znajoma osoba.Wszyscy byli zaciekawieni kto to może być,ponieważ elfka nigdy o nim nie wspominała.Przez całe zamieszanie bractwa i spoglądanie na siebie nie zauważyli jak nagle elfka oddaliła się od nich i podeszła bliżej straży.Dopiero zobaczyli i usłyszeli jak Lilith przemówiła do straży,a właściwie w stronę jej znajomego:
-Garet,jak mogłeś znowu próbować mnie zabić?minęło już dużo czasu odkąd ostatni raz się widzieliśmy,czy nadal mnie nienawidzisz?-wykrzyczała rozzłoszczona elfka
-witaj Lilith,niestety znowu udało ci się przeżyć i jeśli chodzi o czas to on nie ma dla mnie znaczenia,więc nigdy nie przestanę cię nienawidzić za to co mi zrobiłaś-powiedział bardziej opanowanym głosem niż elfka
-jesteś tchórzem,dobrze wiesz,że to nie moja wina i następnym razem spróbuj sam mnie zabić,a nie wysługujesz się innymi
-wygląda na to,że nie mam wyjścia,ale najpierw wszyscy musicie zobaczyć się z królem i on postanowi co z wami
-jakim królem?służysz innemu?jak to się stało,że jeden z potężnych generałów został wygnany?-powiedziała uśmiechając się szyderczo,żeby tylko go sprowokować do walki
-to przez ciebie bo miałem rozkaz odnaleźć cię i zabić,ale udało ci się uciec przed nami z tym smokiem,a wiesz co grozi za nie wykonanie rozkazu króla-powiedział rozzłoszczony-mimo to udało nam się znaleźć chociaż smoka i muszę ci powiedzieć,że strasznie ryczał jak przebiłem mu serce-powiedział uśmiechając się szyderczo
-co?zabiłeś go?nie daruję ci tego-powiedziała rozzłoszczona elfka
Nie wytrzymując złości wyciągnęła swój miecz ruszając do ataku i próbowała sięgnąć nim Gareta.Jednak nie udało się,gdyż przed nim stanęła reszta straży elfów wyciągając przed nią swoje miecze i zasłaniając sobą dowódcę.Bractwo przypatrując się całej rozmowie Lilith z Garetem mniej więcej zrozumieli co się wcześniej wydarzyło choć jeszcze wiele miałoby pytania do elfki w tej sprawie,ale teraz nie było na to czasu i trzeba było działać.Czym prędzej wszyscy podbiegli do elfki wyciągając swoją broń,gdy nagle elfka krzyknęła:
-stójcie-po czym usłyszała śmiech Gareta,a za nim pojawiła się reszta straży
-poddajcie się,nie ma cię szans,jest nas więcej niż was-powiedział Garet
-to jeszcze nie koniec Garet-po czym Lilith posłała mu pełne wrogości spojrzenie
-póki co zabieramy was do miejsca,w którym będziecie mogli ochłonąć przed spotkaniem z królem-następnie powiedział do swojej straży-zabrać im bronie i zaprowadzić do samotnej wieży
Bractwo nie mając wyboru oddali swoją broń i poszli razem ze strażą.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
T3 haut standing avec accès & parking privÊ Alberghi Bolivia hotele ciechocinek