Mistrz podziemi
- Myślę że można odwiedzić gildie najemników... w kupie siła! - Tobin zarzucił hoopak na ramię i ruszył w stronę drzwi.
Daemon wygląda na nie pocieszonego słuchania się Kendera
(100platyny pracujemy nad nowymi kartami postaci )
Offline
The Knight of Solamnia
-Co myślisz o pomyśle Kendera, przyszły Rycerzu? Idziemy?
Offline
Mistrz podziemi
- Skoro nie wiemy w co się pakujemy to przyda się więcej mieczy... To by było mądre posunięcie... A Ty co o tym sądzisz?
Offline
The Knight of Solamnia
Myślę podobnie, każdy dodatkowy miecz się przyda. Pytanie tylko, czy będziemy musieli zapłacić za tą pomoc, miejmy nadzieję, że nie. Chodźmy więc pod gildię. Tobinie! Ty prowadzisz. Nie oddalaj się tylko za mocno, nie będziemy biec za Tobą z Daemonem. Pamiętaj - rycerze nie biegają po mieście.
Offline
Mistrz podziemi
- Ja jestem pierwszym biegającym rycerzem Kenderem! Kto ostatni ten krasnal żlebowy!
Tobin zrerwał się i wystrzelił jak błyskawica... Tyle go widzieliście
Offline
The Knight of Solamnia
Daemonie znasz drogę? Ja jestem nowy w tym mieście. Jeśli tak to chodźmy i opowiedz mi o sobie.
Offline
Mistrz podziemi
- Ja też jestem nowy... Wiem tylko gdzie jest Akademia mieczy i karczma w której nocowałem
Offline
The Knight of Solamnia
-Dobrze, wyjdźmy na drogę i zapytajmy przechodniów. Jakoś trafimy.
Wychodzimy na zewnątrz, pytam się ludzi wyglądających na mieszkańców jak dojść do gildii najemników. Po uzyskaniu informacji ruszamy w jej stronę.
- Co Cię sprowadziło do tego miasta przyszły Rycerzu? Chcesz wstąpić do akademii mieczy? To punkt szkolenia rycerzy, prawda?
Offline
- Niespotykana moc, prawdziwe pochodzenie, nic z tego nie rozumiem. Ale jeśli to pozwoli mi stać się potężnym magiem to będę Ci posłuszny shalafi.
Offline
Mistrz podziemi
(Nie wiem skąd już znasz pojęcie "shalafi")
- Pierwszym krokiem będzie dziennik widmowego ostrza, zbierz grupę i odnajdź go w okolicach Kalamanu.
*****
Sorry za daremnie rozwijające się wydarzenia ale musze na szybko was sklecić.
Offline
Mistrz podziemi
Rozdział trzeci
Z wieży wielkiej magii w Palanthas Dalamar mroczny przyglądał się jak jego nowy nabytek kieruje się w stronę Gildii najemników...
"Jeśli mu się uda..." Pomyślał ale odgonił szybko te myśli... Lepiej nie zapeszać, zobaczył też kierującego się w tamtą stronę młodego Wojownika który z zapałem wymalowanym na twarzy chce przeżyć nowe przygody i zapisać się w kartach historii... Ale cóż to? Z świątyni Palladaina idzie dość nietypowa grupka, Giermek Solamnijski, Kender i Wojownik w średnim wieku mocno otulony płaszczem mimo wysokiej temeratury... Dalamar uśmiechnął się Szyderczo "A więc wszystko się dopełnia... żadna zapadka nie zawiodła... Gdyby tylko wiedzieli co ich czeka i jak bardzo są do siebie podoobni"
W gildii najemników kolejka była bardzo duża, grupki śmiałków rozmawiały ze sobą o jakichkolwiek wieściach... każdy opowiadał o dziwnych rzeczach dotyczących Kalamanu... "Podobno miasto ma kłopoty" dało się słyszeć najczęściej. Jeden z Wojowników - młody Grothork był dosyć zaniepokojony takimi wieściami "Może w Kalamanie będe bardziej potrzebny?" myślał.
Wtem do poczekalni wpadł z hukiem Kender
-Czy znajdę tu kogoś chętnego na wielką wyprawę do Kalamanu? Kto chce mieć ten zaszczyt i podróżować z pierwszym rycerskim Kenderem Sir Tobinem?
Za nim szybko wpadł młody giermek i okrytu szczelnie płaszczem mężczyzna. Szybko uciszyli Kendera tłumacząc że nie będą brali ze sobą sprzątaczek ani urzędników. Grothork słysząc napomknięcie o Kalamanie podszedł do dziwnej trójki
- Znam Kalaman i drogę jak własną kieszeń, walka też nie jest mi obca, dajcie mi tyko konia i możemy ruszać.
- Niestety nie mamy koni - Powiedział starszy mężczyzna
- Mój wuj może mi pożyczyć, mieszka niedaleko stąd - odpowiedział szybko giermek.
Po chwili do pomieszczenia wszedł czarodziej czerwonych szat, twarz miał osłoniętą chustą, w ręku miał kostur więc był pełnoprawnym wykwalifikowanym czarodziejem.
- Witaj panie, wybieram się w pewną podróż w kierunku Kalamanu. Szukam kompanów, zgłosił się może do Ciebie ktoś kto również wybiera się w tamte strony? - Spytał się urzędnika gildii.
Czwórka popatrzała się na siebie, na twarzy giermka i człowieka w płaszczu było niezadowolenie, z twarzy Grothorka można było wyczytać zamyślenie i przemyślanie sytuacji... Twarz kendera była zachwycona.
Po południu grupa śmiałków wymaszerowała z Palanthas
Offline
Mistrz podziemi
Jesteście już dobre parę kilometrów za Palanthas, keder poleciał jako zwiadowca przodem. Wy postanowiliście zatrzymać się na posiłek. Mag odszedł i oparty o drzewo studiuje swoją księgę czarów.
Grothork spytał pozostałych
- Jak myślicie co się dzieje w Kalamanie? Czy ta burza miała z tym coś wspólnego?
Offline
The Knight of Solamnia
-Mam nadzieję, że nie. W tej burzy było coś złowieszczego - mówię. Pochodzę z Kalamanu, nie chciałbym zobaczyć mojego miasta w gruzach.
Przyciszam głos - Co myślicie o magu? Możemy mu ufać?
Offline
Mistrz podziemi
- Mój wuj powtarzał zawsze że żadnemu magowi nie można ufać - Daemon powiedział po cichutku
Zauważyliście że mag patrzy w waszą stronę
Offline
The Knight of Solamnia
- Spokojnie, magu. Tylko rozmawiamy.
Mówię cicho do Gorthorka - a Ty co myślisz?
Offline
Mistrz podziemi
mag uśmiechnął się tylko i ponownie wsadził nos w księgę...
-Ja tam nic nie mam przeciwko, czerwone szaty nie są złe... z czarnymi bym nie podróżował... mimo wszystko miejmy go na oku bo to zasłanianie twarzy mie się nie podoba - powiedział Grothork i zabrał się za ostrzenie miecza
Offline
The Knight of Solamnia
-Masz rację. Mi też się nie podoba, że tak zasłania twarz. To jest trochę podejrzane. Mimo wszystko to czerwona szata, nie powinien być dla nas zagrożeniem, a mag w drużynie się przyda. Miejmy tylko nadzieję, że "sir" Tobin nie narobi nam kłopotów. Kończcie jeść, jak wróci kender to ruszamy. Mamy jeszcze parę godzin do zmierzchu.
Offline
Mistrz podziemi
Robi się już ciemno, cały czas spędziliście na gadaniu o jedzeniu, Grothork z Daemonem trenowali szermierkę między sobą a Gerrod usnął pod drzewem przy którym siedział.
Tobina ani nie widać ani nie słychać
Offline
Rycerz Róży
- Ciekawe , gdzie ten kender, hmm , może zjadły go wilki? Wezmę pierwszą wartę.
Offline
Budzę się
- Musiałem sobie przysnąć...
Widzę trzymającego wartę Grothorka
- Nie ufają mi, w sumie wcale im się nie dziwie, ale skoro mamy razem podróżować musimy być pewni, że będziemy się na wzajem osłaniać w razie kłopotów.
Podchodzę do Grothorka
- Ciepła noc wojowniku... i spokojna, to drugie to zapewne zasługa nieobecności kendera. Zauważyłem, że dziwnie się mi przyglądacie, pewnie zastanawiacie się co kryję pod tą chustą, ale zapewniam Cię, nie chciał byś mnie oglądać bez niej. Czczę boginie Lunitari, gdy po raz pierwszy założyłem moje szaty poczułem muśnięcie na swoim policzku, niczym... pocałunek. Jestem pewny, że nie mogłem wybrać lepiej. Ludzie nie ufają czarodziejom, a ja nie ufam ludziom.
W blasku ogniska wojownik doskonale widzi moje elfie rysy.
- Jednak czeka nas długa droga i chciałbym mieć pewność, że mam u was wsparcie i ochronę, gdyż magia wymaga skupienia nikt nie może mi przeszkodzić, wtedy Wy będziecie mogli być pewni, że ja zadbam o waszą ochronę, i wesprę was najskuteczniej.
Offline